Taco Hemingway
ZANIM OSIWIEJE
[Zwrotka 1: Kwiatek HAZE]
Jadę se na Ramen, chłopaczyna pisze "w ogóle" przez u otwarte
Czuję konsternację, martwię się trochę o naszą gospodarkę
Stoi droga na Wawer, kminię, jak tu zrobić banię za jednym zamachem
Wypiję sobie kawkę i potarabanie
Wariacie siemasz, co tam działasz?
Ganiam kierwa, marynara
Szponcicielka, zapierdalam
Bo ma pełna być samara (A jak)
A wieczorem napije się ginu, proszę ja Ciebie
Bo trochę czilu na działeczce mi się należy, zanim osiwieję

[Refren: Taco Hemingway]
Palę szlugi na balkonie, wiatr mi wieje, na dworze już widno
Chcę coś zdobyć jeszcze, zanim osiwieję, jak José Mourinho
Nie szukaj mnie na starej klatce (Nie, nie), już stoję pod inną
Stoję w kabinie i ciągle się dwoję i troję, bo w końcu to moja powinność

[Zwrotka 2: Książę Mazowiecki]
Wszystkiego już mam potąd, weź
Robota, problemy z głową, stres
Jadę se ochłonąć gdzieś
I pomedytować, pochodzić na boso, zjeść
Nie będę się nudzić, piję smoothie
Zanim to tempo zmieli mnie
Spokój na odludziu, od ludzi
Łeb się studzi, muszę przemyśleć
Parę spraw, parę rymów
Jak z głową zwiększyć mam dalej przychód
Z kim mogą być problemy, no to mam pare typów
Robię biznesplan na kocyku
Siedzę sobie na czilu, bez nerwowych tików
Z pudełka sushi, nie myśle o BIK-u
Nikt mi nie wciska kitu, wiatr błogi wieje
Niech rozgoni ten syf, zanim sam osiwieję
[Refren: Taco Hemingway]
Palę szlugi na balkonie, wiatr mi wieje, na dworze już widno
Chcę coś zdobyć jeszcze, zanim osiwieję, jak José Mourinho
Nie szukaj mnie na starej klatce (Nie, nie), już stoję pod inną
Stoję w kabinie i ciągle się dwoję i troję, bo w końcu to moja powinność
Palę szlugi na balkonie, wiatr mi wieje, na dworze już widno
Chcę coś zdobyć jeszcze, zanim osiwieję, jak José Mourinho
Nie szukaj mnie na starej klatce (Nie, nie), już stoję pod inną
Stoję w kabinie i ciągle się dwoję i troję, bo w końcu to moja powinność