[Zwrotka 1]
Minął kolejny rok, to były same wypady
To nie tak, że nie pisałem, bo pisałem rapy
Sto nieodebranych, a ja nagrywałem ślady
Ale połowa z nich trafiała do szuflady
Motywuje mnie gadanie, że i tak nie dam rady
Że spoko track, a poza tym
Powinienem sobie spokój dać, iść do pracy
Biegiem lecieć, bo z tego i tak nie ma kasy
Wyjebane na to jakie to ma rokowania i to że ktoś mnie pogania, robię w spokoju muzykę
Wejdę tam na chama, wcześniej spalę sobie grama i rozjebie w ramach tego, że akurat przechodziłem
To nie przerwa, po prostu pogubiłem się w projektach, mixtape'ach
Które robiłem chaotycznie i to chyba znowu się zapętla
Znowu nieodebrane
"FonTam, dlaczego się z nami nie spotkasz w końcu, Ty to jesteś Janem"
Ziomale, byłem zajęty rymami, piszę to nawet jeśli mi się nie chcę
Bo tylko wtedy kiedy będę robił to codziennie to będzie miało szansę być najlepszę
Jak nie mam weny to się zmuszę
Tak czy siak napiszę numer
Ja teraz potwornie się czuję
Jedyne co chcę to uciec
A więc one way
[Zwrotka 2]
To jest priorytetem, choć czasem działam, jak poczta
Nie wiedzą, gdzie są moje tracki i pytają "gdzie jest FonTam?"
A Fonti cały czas ciśnie, takie samy myśli mam wszędzie
Kiedyś kupię se wyspę, ale bez kokosów się nie obejdzie
Staje przed lustrem, składam obietnice, że będzie dobrze
Bo nie mogę usnąć, gdy danego dnia nie zrobiłem wszystkiego co mogłem
Wyszedłem z gniazda i staram się wyprostować moje skrzydła
Odlecieć, ale nie pizgać, poczuć się wolnym, nie tonąc w myślach
Mijać obłoki, gdzie jedyna misja to przeć przed siebie
Ale nie mogę się unieść znowu, ktoś każe zejść na ziemię, kurwa mać