[Intro: DJ Mini]
Dziś zajęty trasą koncertową
Droga jeszcze długa
Dalej przed siebie
[Refren]
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas
Że się odchodzi tylko po to, by powrócić
Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić
Nie, nie będziemy jeszcze mówić
[Zwrotka 1: Lui]
Właśnie tak, pełny skład, na koncercinę wypad
W rękach browar i blant - typowy start
Za kilka chwil na scenę spadnie zdań grad
Cały czas w rap konwencji jako Lui i Mor W.A
Z WWA dzisiaj do twojego miasta
Ej ziomuś weź tą muzykę głośniej nastaw
Tu moment nastał żeby w klimat się wczuć
Już widzę ten wzrok niuń gdy wysiadamy z fur
Pod klubem gwar, szał jak na Jacksonie
Trzeba wziąć zaliczkę żeby jebnąć browek
Poznać miejscowe i na after wziąć
Nie wiеm czy kiedykolwiek mi nie znudzi się to
Raczеj nie, studio, koncerty, żyć się chce
Ogień siedzi we mnie i tego nie ukrywam
W miejsca nieznane dotąd z prawdziwym słowem przybywam
Tam i z powrotem się zawijam, zawijam
[Zwrotka 2: Pepper]
Za chwilę wbita na scenę i przez chwilę
Nic więcej dla nas się nie liczy
Od lat praktykowany tryb życia kolędniczy
Teraz koncercinę gramy tu, jutro tam i z powrotem
Skąd to znam
Dzisiaj dam z siebie jak zwykle wszystko
Hardcore nie disco jeśli tu przybiłeś po to
Moje motto - ciesz się tym co masz
Więc wymaż z pamięci całe zło
Słyszałeś właśnie to jest dla mnie czysty doping
Uznanie za to co robię
Znów powiem tobie - niech to pójdzie w obieg
A wykonawcy i odbiorcę znów połączy dźwięk z gramofonu
Już Mini dobrze zadba o to i z ochotą imprezkę też podkręci
Nikt nas nie zniechęci nawet organizatorzy w kit
Z ich oczu bije fałsz jak tani reklamowy chwyt
Najpierw zapraszają, potem coś świrują, przyciemniają
Tylko niepotrzebnie nas wkurwiają
A dzieciak zawiedziony pójdzie w swoje strony
Tak jak my z niedosytem zawiniemy na rejony
To wyjątki, ale o tych typach też trzeba mówić
Teraz o tych co nie mogą już do nas wrócić
Jak by nie było tego nie da się odwrócić
Wyrzucić ot tak z pamięci
Choć czasu minęło ponad rok
Pierwsza informacja - szok - pamiętam to jak dziś
A teraz nie mówię tego byś się bał
Bliskich odejścia to kwestia szczęścia, a nie floty
Liczą się tylko szczęśliwe powroty
[Most: DJ Mini]
Znowu poza domem
Ja i moi ludzie
[Zwrotka 3: Wigor]
Komu w drogę temu czas, zawsze te terminy gonią nas
Ile to już miast, przejechanych tras
DJ z nami wraz wyruszamy kolejne podbijamy
Czy któryś raz tradycyjnie tu gramy znowu tam i z powrotem
Powtarza się scenariusz, nocny klub, melanż no i hotel
Nie brak nam koncepcji z polotem, bez złych intencji
Co i rusz awantury na recepcji
Użeranie się z lokajem, nie przetłumaczysz chamowi
Że za darmo wynajem, nadmiar kompletu
Reszta ekipy już tu się udaje, nie odstaje od reszty
Z nimi pełne samary ożesz ty wypchane po brzegi
W międzyczasie hotelowa zmora wypuszczona na przeszpiegi
Z pretensją, że nie wszyscy mają tu noclegi
Kto by się tym przejmował kiedy głowa czym innym pochłonięta
Szyja dawno podcięta, można sobie na to pozwolić
Tyle energii z siebie wyzwolić, pokoncertować się ostała
Choć tego wieczora sztuka sporo nas kosztowała
Zawsze staramy dać się z siebie wszystko
Nie po to tu przyjeżdżamy, opuszczamy rodzinne strony
Nie chcemy by ten przekaz został zrozumiany
I rozpowszechniony wszem i wobec twoich uszu
Weź to może dobiec elo człowiek sam powiedz
[Zwrotka 4: Łyskacz]
Tam i z powrotem czasami z kołkiem lub morwolotem
Innym razem, kiedy taki, a nie inny ciąg wydarzeń
Targaczem przewijają się pejzaże
Miejsca, których nawet z map nie kojarzę
Krótki postój w przydrożnym barze
Gdzie właściciel jest kelnerem i kucharzem
A przez liczne wojaże zna już dobrze nasze twarze
Wie co lubi jeden z drugim
Poda zanim się zamówi, doda kilka szczerych słów
A my znów w trasę poznać się z kolejnym miastem
Gdzie dzieciaki znają produkcje nasze
I popatrzeć jak daleko hip-hop zaszedł
I z dystansem spojrzeć jaką dostaliśmy szansę
Na poznanie jak krajanie reagują
Na nagranie nasze każde, jak to dla nich ważne
Dzielą się z entuzjazmem, każdym swoim przemyśleniem
Mówią jaką mają jazdę, jakie relacje z otoczeniem i melanżem
Dziękują za robienie muzyki, bo to przecież dla nich, dla publiki
Czujesz dreszcz kiedy słyszysz krzyki
Widzisz ręce uniesione, teksty z nami nawijane, wyciągane dłonie
A my nad ranem i tak musimy ruszyć dalej, w swoją stronę
I tak myślę sobie czasem kiedy jestem w drodze
Ile razy każdy z nas musiał spać na podłodze
Ile znieść, tyle różnych przejść, żeby tylko móc na scenę wejść
Zobaczyć tyle miejsc tylu nowych ludzi
Tam i z powrotem zawsze będziemy chcieli wrócić
[Refren]
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas
Że się odchodzi tylko po to, by powrócić
Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić
Nie, nie będziemy jeszcze mówić
Nie pierwszy i ostatni raz przychodzi taki czas
Że się odchodzi tylko po to, by powrócić
Ostatniego słowa nie będziemy jeszcze mówić
Nie, nie będziemy jeszcze mówić