​młody yerba​
Limbo
[Zwrotka 1]
Chciałem wyjść stąd, nie ma szans
To cierpienie nie ma krat
To bez dna jest otchłań
Gdzie mnie chcą, na dole tam
Prawie każdy już się zna i jest najciemniej na końcach
Znajdź miejsce w mojej kieszeni, odbezpiecz detonator
Wybuchniemy, chcemy płonąć, coś pokazać naszym czasom
Za zakrętem jest miejsce, kładę głowę na torach
Widzę światła, w nich ślepnę, budzę się w ciemnych pokojach

[Refren]
To limbo, gdzie zimno, nie mogę tak żyć
Stagnacja trucizną straszne tworzy sny
Do limbo, gdzie zimno, nie mogę tak żyć
Stagnacja trucizną straszne tworzy sny

[Zwrotka 2]
Głowę warto przestrzelić
Jak zakręt co w zwłoki mnie zmieni
Jak zakręt co wyjdzie na prostą (wyjdzie na prostą)
Miasto świateł bez świateł, wyrywam się, nie umiem dorosnąć
A droga pokaże, że w świecie porażek na końcu też czeka samotność
Lubię wdepnąć w twój dyskomfort psychiczny mą nową blizną
Lubię grać swoją naiwność
Apteczki z trucizną noszę
Będąc wiecznie swym supportem
Umieranie jak ja podłe
Emocjonalna fawela, śmietnik, co go nie pozbierasz
Się nie spostrzeżesz, że mnie nie ma
Skoro się nie spostrzegłeś teraz
Strzelaj z ostrej amunicji
Liczmy cyfry grzejąc w płaszczach
Egzystencja nic nie warta
Sadzę kwiaty żyjąc w dawkach
[Refren]
To limbo, gdzie zimno, nie mogę tak żyć
Stagnacja trucizną straszne tworzy sny
Do limbo, gdzie zimno, nie mogę tak żyć
Stagnacja trucizną straszne tworzy sny