Robert Piernikowski
Horyzont
[Brodka]
Głowa, ile pomieści kosmatych myśli moich?
Głowa, domek dla treści, dlaczego ciągle boli?

[Piernikowski]
Ej, się posuń, zasłaniasz, spierdalaj
Patrzę w stronę słońca
Nie mogę gadać teraz, wiesz, oddzwonię zaraz
Sayonara
Na horyzoncie czarne Słońce
To gówno się oddala

(Ej, weź, patrz, pada)

Jestem w aucie, nie moknę
Tylko patrzę jak po szybie suną w dół krople
Dobrze wiem co to ból, co to dół
Jeździłem kiedyś Oplem
Po twarzy sunęły w dół krople
Łzy ostre jak sople

Ding ding, digi dong
Ziemia, planeta, mój kochany, pojebany dom
Zostanę tu do końca, będę patrzył w stronę Słońca
Nigdy nie wyjadę stąd
Pa-patrzę przez okno
Poszerzam swój hory-hory-hory-horyzont
Hory-hory-hory-horyzont
Tymczasem nareszcie znalazłem telefon
Dzwonię do białasów: "Gdzie jesteście?"
Mam zajebisty plan, wszystko mam
Nie ma białasów, jestem sam
Ej, chyba jestem w jakimś innym mieście
"Elo białasy, gdzie jesteście"
[Brodka]
Głowa, ile pomieści kosmatych myśli moich?
Głowa, domek dla treści, dlaczego ciągle boli?
Lufcikiem oka widzę cię na ławce
Wytrychem zajrzyj do mnie zanim zaśniesz
Sama w domu
Boję się, boję się

[Piernikowski]
Patrz, eeej, patrz parkuje gruby, biały SUV
Nic nie widzę, nic nie widzę, nic nie widzę znów
Widzę tylko jakichś ludzi czubki głów
Jakieś czubki głów
Jestem jednoosobowe crew
Widzę morze głów, tysiąc głów
Która twoja?

[Brodka]
Głowa, ile pomieści kosmatych myśli moich?
Głowa, domek dla treści, dlaczego ciągle boli?
Lufcikiem oka widzę cię na ławce
Wytrychem zajrzyj do mnie zanim zaśniesz
Sama w domu
Boję się, boję się
(Weeeź)