[Zwrotka 1: Vkie]
Co ten ziomek się napina, to nie moje życie, u
Nie wiem co to za dziewczyna, czemu ja z nią idę, u
W głowie obecnie mam finał, niczego nie widzę już
Twój ziomek coś krzywa mina, coś tu nie pasuje mu
Jej stary to chyba mikołaj, bo ona to hoe hoe
Jak tylko usłyszy o nas, robi się gorąco
Nie chcę przypału na fonach, nie złapie mnie po-po
Nikt nigdy mnie nie pokona, jestem tutaj po coś
Twoje ziomy mini, nie chcę to nie gadam z nimi
Nie wiem co oni zrobili, bo nie dla nich finish
Mówią jesteś nikim, czuję się jak Slim Jimmy
Bo dobre wyniki to jest tylko kwestia chwili
W tym mieście to nikt nie wie jak się robi takie rzeczy
Kiedyś będziemy wysoko, mój ziom nie zaprzeczy
Obiecałem bratu, kiedyś będziemy najwięksi
Mówią łuki kretyn, ja po prostu nie chcę biedy
Jak miałem dziury w butach szczęście mi przez nie uciekło
Dlatego nie słucham tego co oni powiedzą
Od czasu jak zacząłem kumać wielu było ze mną
Kupię tym fałszywym piekło, mojej mamie niebo
Jak zaczynam wygrywać, typy podbijają - hi five
I zaczną już odbijać, nie chce mi się z nimi gadać
I idziemy pod górę, chociaż jest tu bardzo stromo
No bo na samym szczycie w końcu zobaczymy kolor
[Refren: Kamzel]
Nie chcę z Tobą gadać kolo
Zawsze szedłem przez to solo
Ja tu chwalę się koroną
Ty tylko prosisz o follow
[Zwrotka 2: Wiktor z wwa]
Kiedyś każde drzwi chciałem otwierać z klucza, ye
Nauka poszła w las i teraz używam buta, ye
Oni tu chcieli być ze mną
Emocjom podzielę na pewno się
Pokażę mym braciom niebo
Ale po tym jak życiem odetchną, ye
Jak wspomnienie szkoły i zapach pasty do podłogi
Jestem tu uwięziony w pudle jak bajkowy Miś Yogi
Chuj, że wciąz pośród przyrody, żeby uciec są powody
Ale gdzie uciec, goni obowiązek odgrywania roli
Czuję się jak prototyp niedokończony
Zgubiłem gdzieś fenotyp, by zostać młody
Gdy gasną światła, lepszy jest dotyk
Więc to doświadczam, to mój czas antenowy, ye
Naparstek po szyję wyciągam, by widzieć więcej
A widzę naparstek i nici zerkania na życie lepsze
I wołam ciągle do rodziny i do przyjaciół
I wołam ciągle, że założę sygnet nie pierścień jak Saturn
Gdzie jest mój kolor
I gdzie mój sweter
Jest zimno Bogom
I zimno mnie też
[Refren: Kamzel]
Nie chcę z Tobą gadać kolo
Zawsze szedłem przez to solo
Ja tu chwalę się koroną
Ty tylko prosisz o follow
[Zwrotka 3: Marczak]
Śprawdźmy jak tu w koło pali się ten joint
Kazdy plota tu do ziomka, że za często ma ten lot
A ja widzę awionetką za dwie dychy znów lądujesz pod mój blok
Glock, wypada znów zza paska ci
Ja nie strzelam tu słowami, ja tu strzelam do tych cip
Drink, jak już to pod palemką
Się pytasz co się stało, stałem się mińską legendą
Chciałbym wyrwać się z tej dziury, poza moimi mordkami, na ogół nie lubie ludzi
Jak se siadam z ziomalami, pełno sępów jest przy wódzie, ye
Mam tu kilka mord od lolka
Od szamki, jak Tsubasa strzelam bramki
Głośno krzyczysz na mój temat
Bo mi się nie kończy wena
Twoje miejsce w okolicy mego cienia
Chciałaś ze mna strzelić fotę, coś pogadac
Nie łap mnie za nogę, to nie twoja sprawa
Gówno mnie obchodzi twój jebany snapchat
Chciałbym później wyjść na miasto w gucci klapkach