[Zwrotka 1]
Każdy nowy dzień to jest nowy ja
Zostawiłem tam, mała, chyba cały świat
Nie chcę, by mówili tak mi
Lepiej wiś mi na szyi jak arafatki
Bo całe życie czułem się jak niepotrzebny adlib
Wszystko to jest MISB, wszystko to jest MISB
Odpowiedzialny jestem tylko dla moich bliskich
Wszystko nigdy nie jest wszystkim, jak nie robisz tego serio
A serio pracowałem do porzygu jak Hyperion
Jaki kompromis, jak bombą w pysk
Bo mam pełny dysk, to dla przyszłych dzieci mych
Muszę wydać siedem płyt zanim to odpuszczę
Dopiero jak stracę zęby dam je pod poduszkę
Tutaj wszystko było głuche, uderzyłem w puszkę
Dobrze wiem co nas robi, nie mam się za wróżkę
Moje sto tysięcy fobii na posadzce
Ona dla mnie tańczy, jakby była na Jamajce
Jak Shelly Belly, еj, wszyscy moi ludzie, mała, w beznadziei
Tеn świat dawno się zmienił, ale może mi przypomnisz
Jak patrzyłaś na mnie, kiedy byliśmy jeszcze tacy malutcy i bezbronni
[Refren]
To, co tutaj widzisz budowałem każdy rok
Każda mnie słucha, jak ten świat zasuwa
Brak we mnie jakichkolwiek norm
Kurwa, brak we mnie jakichkolwiek norm, o kurwa
Ja tam nie jej miejscu nie byłbym na jej miejscu
A jestem tu bez przeszkód który rok
Ja na Twoim miejscu nie byłbym na Twym miejscu
Ale jak arafatki na szyję się wiąż
[Zwrotka 2]
Prawie bym osłupiał przez Ciebie
Dym z moich jointów wszędzie widać na niebie
Nigdy nie byłem pewien siebie, więc jak nie jesteś
To wiedz, że to czasem w życiu bywa najważniejsze
Ona ciągle chce jeszcze, ona ciągle chce więcej
Ciekawe, czy w Esce kiedyś puszczą mi traczka
Rozkminiam to kręcąc czwartego maćka
I nie mów mi, mała, jak ja życie brać mam
Bo na pewno nie poważnie
Mój ziomek by zarobić do dziś poznaje Holandię
Wszystkie story dziś muszą być ładne
Więc nie dodaję story moim fanom na pożarcie
Pusty mam Instagram i samochód
Powiedz, czy mnie kochasz tak na serio, czy do roku
Powiedz, czy mnie kochasz tak na serio i na zawsze
Bo życie bez Ciebie wydawało by się straszne
Życie będzie niewyraźne, kiedy chuchamy na szybę
Wszystko to, co robię to jest cooking i deliver
Wszystko, co zrobiłem, było zawsze prosto z serca
Do ostatniej śrubki będę to, kurwa, rozkręcał
Te kurwy chcą benza i wraka
Ja chcę z Tobą dziecka, ale nie w tych chorych czasach
Bo to, co mnie napędza to jest tylko ciągła praca
Od dziecka nie czułem, żebym miał dokąd wracać
[Refren]
To, co tutaj widzisz budowałem każdy rok
Każda mnie słucha, jak ten świat zasuwa
Brak we mnie jakichkolwiek norm
Kurwa, brak we mnie jakichkolwiek norm, o kurwa
Ja tam nie jej miejscu nie byłbym na jej miejscu
A jestem tu bez przeszkód który rok
Ja na Twoim miejscu nie byłbym na Twym miejscu
Ale jak arafatki na szyję się wiąż
To, co tutaj widzisz budowałem każdy rok
Każda mnie słucha, jak ten świat zasuwa
Brak we mnie jakichkolwiek norm
Kurwa, brak we mnie jakichkolwiek norm, o kurwa
Ja tam nie jej miejscu nie byłbym na jej miejscu
A jestem tu bez przeszkód który rok
Ja na Twoim miejscu nie byłbym na Twym miejscu
Ale jak arafatki na szyję się wiąż