To klamki i róże
To klamki i róże
To klamki
To klamki, blanty, chłód na plecach
To jak tagi i kradzione fanty
Za dużo lekarstw
Czuję jej usta na sobie
Czuję jak tonę w tej sofie
Czuję jak tonę, nie mogę
To amfetamina
A wszystko porównasz do do życia wersami
Szczęścia nie kupisz tu za żadną cenę
Więc jak mówił Gustav- podaj mi dragi
Chcę dzwonić do Ciebie
Choć to dwa światy
Jak róże i spluwy
Róże i spluwy
I każde wspomnnie na raty rozkłada mnie
Gdy rano dzwoni mi budzik
Teraz ją kochaj
Później ćpaj po nocach
Później wal po nosach
To jak Bessa Hossa
I nic sie nie zmienia
Gdy widzę każdą przekrwioną linię w jej małych oczach
Jak przychodzi wieczorem
Wychodzi późniejszym wieczorem
Mówi mi- nara
Mija tych ludzi na osiedlu szarym
Jak ten 30-letni tynk na ścianach
To klamki i róże
Różni jak klamki i róże
Jak słońce w burzę
Jak Ona i On
Ludzie są szarzy
I szare poezje pisałem o nich wieczorami
I nic się nie zmienia
I nadal obserwuję ich
Jak idą szarymi ulicami
Nie lubię miłości tak bardzo
Że chyba uzależniłem się od niej
To coś jak bierzesz kolejną dawkę
A mówisz wszystkim, że chcesz oprzytomnieć
A mówisz wszystkim że masz dość
Że masz serio dość
I mówisz wszystkim
Żebyś skończył to jak Madd Dogg
I mówisz wszystkim
Że masz dość
Że masz serio dość
I skaczesz w przepaść
Żeby ktoś mógł załagodzić lot
Jesteś tak piękna
I piękne masz dłonie
Paznokcie pod kolor ust są czerwone
A Twoje paznokcie drą pościel mi
To jest tak piękne
Że chce Ciebie więcej
Tisik Versace, obok tisa Diila
I mają bekę tu wciąż oni
A ziomy dzielą towar na takich jak tych z szacunkiem
I takich jak Twoi znajomi
To klamki i róże
To dwa różne światy
Jak klamki i róże
To jak całusy
Małe i duże
I bezlitosność niczym w Yakuzie
To klamki i róże
To dwa różne światy
Jak klamki i róże
To jak całusy
Małe i duże
I bezlitosność niczym w Yakuzie
To klamki i róże
Różni jak klamki i róże
Jak spokój w wichurze
Jak Ona i On ...