[Zwrotka 1]
Ludzie chodzą w kolorze khaki
Szary beton odznaki
Szary beton odznaki
Dzień dobry
Pan pojedzie z nami
Szary beton odznaki
Szary beton odznaki
Deszcz pada na maki
Schodzimy z maty
Przestali wierzyć tu we mnie
Bo sam w to nie wierzę
I super, i narka
Mogę robić to do śmierci
Bo umrę w tym świecie
Ej może za kwartał
Na nadgarstku zegarki
Srebro, złoto, metal, platyna, arbait
Miałem chyba iść do pracy
Ale znowu pierdolę, pierdolę do tego majka
Będę Cię trzymał za rękę i konał
A jak odejdziesz
To będę rozbijał witryny sklepowe baseballem od zioma
I Skarbie nie odchodź
Nawijam ciagle o tym samym
Ej miałem budować
Zawijają Zioma mi
A mieliśmy zacząć budować
A te ścierwojady już dawną czekają na moje potknięcie
Nie mogą zrobić nic
Więc czekają wiernie
Powiedz ile razy wszedłeś
W to co oczekiwał ktoś inny od Ciebie
Jestem młody esceh
Dlatego to pierwszy singiel z tego ep
Elo
[Refren] x2
Chcieli mnie mieć w dresie
Zrobić ze mnie rapera
W jesień, zimę, lato i wiosnę
Sorry chłopaki gram koncert
Bo to mój własny koncert
[Zwrotka 2]
Twe oczy były tak blisko
Ale nie piszę o miłości na razie
Dzięki tym, którzy słuchają
I mówią, że serio to wyjdzie tak jak jest
Nie lubię rapu o rapie
Więc pomińmy fragment
Wychodzę na miasto
Deszcz pada na beton
Tak szary jak szarzy ludzie, którzy mi mówią jak mam ogarnać
Pada deszcz
Padają krople na beton
Cbd, łzy, olej i tętno
Pada deszcz
Padają krople na beton
Cbd, łzy, olej i tętno
[Refren] x2
Chcieli mnie mieć w dresie
Zrobić ze mnie rapera
W jesień, zimę, lato i wiosnę
Sorry chłopaki gram koncert
Bo to mój własny koncert