LSO
Pusta trumna
Nie chce odejść z miejsca bez którego żyć nie mogę
Minął trzeba(?) spowiedź trzeba rano wstawać z bogiem
Kochasz go człowiek wiec nie opuszczaj gardy
Jemu zależało byś pokazał jaki jesteś twardy
Pale sobie sam a pośród czterech ścian
Jeszcze (?) widzę pięknych chwil rekonstrukcje
A z braćmi przy wódce mówisz o tym co ludzkie
Cale skurwysyństwo ich facet zwane kobietami
Które dyktują bajerę kiedy nie są z nami
Kiedy są gdzie indziej co nie trzeba maja w piździe
Co za kurwa rasa jaka kręta czasem prasa
Moja jest i twoja bo nauka gdzieś po lasach
Sieje ładna szukała niby Bozia nic nie dala
Dała nam wybór świat bólu i wygód
Świat przygód nagród pyta się ostródzkich lagrów
Jak to jest gdy nieznany jest test
Wszystko już rozumiem to co przychodziło z trudem
Jak do tej pory na mój wiek jestem zdrowy
Do głowy wkładam drzewa z bonusem nerwa
Przerwa przydałaby się od pierdolonych zmartwień
Oczywiście wiem ze nikt nie da mi tak łatwo
Że nie będzie do zrozumienia dawałaś matko
Teraz jestem sam w spokoju w mym pokoju lecz nie po to by się wkurwiać lecz zbieram moc do boju
Do boju bo się roi od znienawidzonych mnie gnojów
Teraz pije drugiego lecha i dowinę coś w tekstach
I restart przecież jesteśmy bliźni
W znajomościach mam ziomów niebezpieczny jestem w domu
Nie wiadomo komu nie powierzam mych tajemnic
Nie nie wiadomo czemu czasem wchodzę do ciemni
Wchodzę tam kurwa stojąc mocno na tej ziemi
A ci którzy chcą do ludzi są kurwa ciemni
A ci którzy sądzeni są jakoś mieni(?)
Moja wiara
Moja miłość
Moje wybaczenia dla osoby mi kochanej
Zostanę tu wolności
Moja bez złości
Czym mdłości tu miewam wtedy gdy zdania nie mam
Bo nie moda mam odwagę(?) porozmawiać mam z bogiem
O kurwa co to znaczy pusta trumna
O kurwa co to znaczy masz jak kraczysz
Zobaczysz się natniesz zmówiłeś swój pacierz
No przecież na chuj głupoty mi pleciesz
W łzach kilometer kiedy dotrzesz na metę
Rakietę zamknięte marzenia pragnienia
Bez cienia nie zmienia się nic jak ten co go tworzy
W obroży tu jesteś ty szmato na kreskę
Nie oddychaj nie napychaj się tym co tworzy szczęście
Potnij swoje mięśni rzuć na mdło się na ziemi
Nic nie zmieni świata tego bo ty coś chcesz
Teraz znów obroża na ryj podnieś ręce i się cofnij
A twoja chwila twoje szczęście twoja marihuana
Nie jest mile widziana u żołnierzy od gana
Od rana mam myśli od rana zimny prysznic
Miękka gleba kawałek mego chleba
Daje mi sytość memu ciału twoją litość
Pierdole postoje sam się niebem ukoję
Kurwy chcecie mnie dojechać
A więc nie ma na co czekać
Może trzeba spierdalać
Gdzie jak i kiedy
Co zrobiłyby zgredy
Pierdole to szczerze
Co zrobiłby ktokolwiek
Daje wody dla mych powiek
I z nowym dniem siebie ten sam co był wczoraj
Zmora tego prawa dla kogoś zabawa
Papieros czarna kawa nie dla mnie po to spawać
Dawaj wstawaj rusza tu monetę a nie dusza
Ten świat człowieka od świtu porusz
Zgłucha, dla ciebie niewiernych
Pazernych na hajsy tych co majami wajsy
Wkręcają se co dzień na ulicy Ostródy
Z policyjnej agentury słońce przesłaniają chmury
Antynarkotykowe, dochodzeniowo śledcze
Będzie robić wszystko abym poczuł się leszczem
A leszczem urodziłem się
Pojebany jesteś
Chcesz mi to wkręcić na posterunku zakręcić
Dawaj samo ukaranie możesz dalej spędzić