Powoli nic mnie nie goni, LS jest na fonii
Może ty bracie niepotrzebnie pędzisz więc zwolnij
Skorzystaj z czasu który się zatrzymał i se golnij
Wódy, jebnij chmurę z haszu grudy
I popatrz na piękno panoramy Ostródy
Omiń jej brudy które tworzą ludy
Oni tworzą, się wożą, na wzajem sobie grożą
A gdy schodzi z kabli alko to znów wszystko jest wporzo
Niby taki system sens ma Ostróda od szaleńców gęsta
Kosy w żebra na dance'ach
Później pokora jak żeby nie tam pretensja
I znów cały miesiąc hary, kropla łez na pensjach
To jest ostródzka wersja, a nie angielska
Gdzie rano wieczór, noc znów teraz wieczór, noc
Funty pod koc i czy mam jeszcze moc
Mamy choć może na stare śmiecie chodź
Wszędziе po chuju tak jak wszędzie coś dla nas
Dla mnie jest rap tеn od nocy do rana
Od południa do nocy się na Trego życie toczy
Prewencja ciągnie kichę daj bóg by nikt nie wmoczył
Nie droczył się, bo te kurwy i tak zrobią swoją
Czy się boję czy nie boję i tak wyroki są moje
A to co słyszysz to moje nastroje
Nie mogę już kurwa kiedy drzwi swe otworzę
Zastanę tam spokój i coś jeszcze być może
Niewiastę o cipie ciasnej, twarzy jasnej
Dobre alkohole, dobry joint to co wolę
Odpłynę w [?] mu temu rym zrobię więc
Bez spięć, bez cięć tym razem to będzie proste
Jak krok za krokiem z [?] matki mostem