[Zwrotka 1]
Jeszcze raz
Smak życia w powietrzu od zmierzchu do zmierzchu
Skandal banda LSO, słyszałeś o niej gdzieś już
Goni nowy projekt do ślepych mam pare słów
Czarne fatum jest obok i nie szukaj tu podtekstów
Bo mam dość o tym gównie w bibliotece swoich wersów
Bo mam dość tłumaczenia o mym muzykalnym sercu
Nie potrzebne mi sześć Merców by uciszyć tych szyderców
Mam charyzmę, w chuj zajawki w której ja mam kurwa gwizdek
No to chodź, no to sprawdź się okaże kto jest szczaw
Mam za dużo muzy w szafach żeby chować głowę w piach
Trzeci mach, czwarty raz, a esencja gdy jest bas
Nauka poszła w trening, a hejter wrócił w las
No i co haha, zobacz jaki łatwy jest rap
Zobacz jaki jesteś tępy do pеwnych spraw
CMAZ pif paf, CMAZ pufa staf
Właśnie teraz kurwa mać, czego chciałеś ty masz
Przechodzę stereotyp i odwracam mu twarz
Pif paf, tyś za tępy do tych spraw
Panie boże spraw by nie bili takim braw
Bo wtedy dobra gra gdy się umie w nią grać
Kto pyta nie błądzi tylko ten kto się mądrzy
Hipokryta sądzi, spala ładunków lądy
Koniec pozerstwa, twej bajery która czerstwa
Szyderstwa, bo wjeżdża dziesięć razy więcej męstwa
Bugi ługi dziwko mój kutas jest długi
Psuje takie jak ty, więc o czym kurwa mówisz
Kłamiesz tanim kosztem, a to tępią tych rudych
Wybiel się kurwo, wal na banie do Rospudy
Pograł, posłuchał, zajarał, poruchał
Otworzył, potworzył, żeje jak żył bez noży
Poczekał, pomyślał, bo różne są wyjścia
Obejścia, podejścia w miejsca wielu wersjach
[Zwrotka 2]
Rap Wuojciecha ten od muzyki szafy
Tak to ja od "Heraklesa", daję te pify i pafy
Przerażam jak klify jestem jak dla writer'ów grafy
Zawsze z CMAZetem kierowałem rap dla kumatych
To te bity są napędem dla moich czterech kół
Bo gramy rap już tak wysoko, że sam się boję patrzeć w w dół
I nie staram się być cool na 44 hercach
To spełnienie daje mi satysfakcję na zakrętach
Żadna kurwa nie zagrzeje tu miejsca
Na raz, dwa durnia nie robi z nas wytwórnia
Nikomu się nie tłumaczę choć mi staną w gardle ości
Nawijałem już osiem lat temu o niezależności
Nie mam nic do ciekawości, twa historia nie urzekła
Ciekawość to pierwszy stopień do wiedzy, a nie piekła
Wasze manewry nigdy nie przypominają moich
Moje nikogo nie skamlają o żebry, bo
Bo mają sens, ja ich sensu jestem pewny
To są sceny życia kart, ja za nie nadstawiam kark, a
Nasz rap to teatr, unikat bez grama ksera
Dziwki, dragi, fury to sposób na melanż
Jak już tą drogę wybierasz
Rób to, ale kurwa nie napierdol se w papierach
Bowiem nie masz sześciu zer, nie bujasz się po mariotach
Pamiętaj, że HNR błyszczy tu jaśniej od złota
[Zwrotka 3]
Ta, ej
To było długie lato, no i do roboty phantom
Bo bez lipy kurwy tępe proszą się o manto
[?], cały czas nie dla mas
Wypalam całą sztukę i wsłuchuję się w ten bas
[?] leczy kaca razy cztery
Rozgląda się w około, widzi w chuj pozery
Nie nawijam zbytnio rapu, bo to muza moje opium
Jebane antidotum na wibrację podczas lotu
Ale znam podziemny świat już ładnych parę lat
Mój szacunek ma nie jeden tutaj brat
On i ja i każdy [?] ma
A ty wypierdalaj stąd, bo nie dla ciebie gra
RT idź i znajdź, się pierdolnij głową w mur
RT idź i znajdź, się pierdolnij głową w mur