Fisz Emade
Polityki
Polityki wredne gęby polityki
Polityki wredne gęby
Nie dotykam, nie tykam polityki
Wrednej gęby polityki
Polityki wredne gęby polityki
Polityki wredne gęby polityki
Nie dotykam, nie tykam
Wrednej gęby polityki

Kuleje, utyka wielka polityka
Słowa puste jak pusta kartka w moich notatnikach
Wszystko kręci się wokół sztucznego języka
Którego nie rozumiem, nie umiem wytłumaczyć
Wiem, o co chodzi, ale wiem o co chodzi
O stołki, stołeczki, taborety, pieniądze...
Wiem, o co chodzi, wiem, o co chodzi...
Mam ci wierzyć, ja nie wierzę jestem zmęczony
W pocie czoła, smrodzie, kiedy ty wjeżdżasz na salony
Na salony wjeżdżasz z hukiem
Masz dyplom ukończenia czy jesteś samoukiem
Wjeżdżasz zawsze z hukiem
Huczy w uszach od wszystkich tych bzdur na raz
Huczy w uszach od wszystkich tych kłamstw na dwa
Na dwa polityka stop cofnij
Efieszet tego nie dotyka, tego nie dotyka...
Polityka
Polityki wredne gęby polityki
Polityki wredne gęby polityki
Nie dotykam, nie tykam
Wrednej gęby polityki
Polityki wredne gęby polityki
Polityki wredne gęby polityki
Nie dotykam, nie tykam polityki
Wrednej gęby polityki

A polityki
A jeden dwa jeden dwa Peteero
Nie masz planu polityku, potrzebny ci jest plan
By zmieniać świat, najpierw zmień się sam
Zadajesz sobie pytanie "dlaczego?"
Dlaczego masz tak mało
Dlaczego masz tak mało
Tak dużo ci się chce
Dlaczego inni mają, a ty ciągle nie
Powiedz mi, powiedz mi
Kiedy będziemy sobie ufali
Bo wy się kończycie, a my nadal będziemy trwali
Póki krew krąży w naszych żyłach
Mięśnie są jak ze stali
Póki powietrze mamy w płucach
Będziemy nim oddychali
Państwo o nas nie dba, nie
My będziemy teraz bawić się
Falujemy w rytm muzyki
Nie chcemy żadnej polityki, nie
Nie chcemy żadnej polityki
Jesteście jak sekta
Nic nigdy nie wychodzi na światło dzienne
Budujecie domy za granicą
Zostawiacie państwo biedne
Jesteście tacy jak ci, co wam płacą
Kiedy jedni kryją drugich
Nigdy nie tracą, nigdy nie tracą
Byliście na lekcji demagogii
Nie było was na lekcjach myślenia
Co nam potrzebne jeśli nie ma korzenia
Bez silnego korzenia
Państwo dąży do samozniszczenia
Dajcie nam coś, choćby nadzieję
Prognozy rosnące
Jestem tu sam, a może obok są tysiące
Ja nie straszę, alarmuję was twardogłowi
I w pogoni za stołkami
Wszystko zrobić gotowi
Powoli każdy myśli padają ciche słowa
Na moje oko to wygląda jak bomba zegarowa
Polityki, nie tykam polityki
Polityki, polityki, polityki
Polityki ha, ha