Popek
Kroniki Opętania
Aboyzouuu, abyzouu, Aaabyyyyzooouuu!

[Popek]
Siedzę w paranoi, w myślach gwałcę prostytutkę
Sam gotuje crack'a i nabijam nim lufkę
Planuję jak wyjebać swoją matkę na stówkę
Zjadłbym własne dzieci tylko pokaż gotówkę
W świat potwornie ciężkich dragów wprowadził mnie Jacek
Las Vegas parano to dla niego spacer
Diabeł w ludzkiej skórze recytujący pacierz
Namówił go do tego by zajebać swoja babcie
I poderżnął swojej babci skurwiel gardło tępym nożem
I zaniósł do lombardu głowę jelenia z porożem
Ma farta ze Milena nie spotkała go po drodze
Zagrał główna role na żywo w swoim horrorze
Cała pierwsza zwrotka należy tu do Popka
Milena mi polewa do plastikowego szkopka
Jeśli nie chcesz przejść przez piekło jak kolega Jacek
Zostaw dragi w domu i weź babcie na spacer

[Hijack]
Nobody knows my spice I can crack at it
But that's in cock shitty don't ready of it
And in our mind in this crack It's all right
Shaking where they eat you and cold
Even the grim reaper refuses to take your soul
A body that chemical controls
Just a broken piece takes the daily fix
Our hopeless weeks and is a daily kiss
[PPZ]
Nie do wiary, co się kurwa teraz dzieje...
W tv pedały ocierają się o siebie
Nie chciane dzieci dziwek kończą w kiblu albo zlewie
Piją, piją jadą i kończą na drzewie
Ten towar jest mocniejszy bo od kopa dzieciak klepie
Mam wielka ja nadzieje że nie spotka to i Ciebie
Powiem ja Ci ziomuś co nie mieści mi się w bani
Pedofile to kapłani, kurwo łapy precz bo Bóg Ci je popali
Nie ma co się żalić, pierdolnąłem dziesiąteczkę i se idę palić
Następne pedały dziecko zaadoptowały
No i co żeście zrobiły? Tylko głowę sprały
To się nie zmieni jak pokolenie szare
Zguba jest przenośnią tak jak życie darem
Pedofile sprane czaszki, waliłbym z kałacha
Jak myśliwy w kaczki..

[Profus]
Ciężko Ci przekimać kiedy zmagasz się z demonem
Który Twoja głowę nazywa swoim domem
Słyszysz dziwne głosy które mówią blady posyp
I jak dłużej ich posłuchasz to się same jeżą włosy
Na ścianie tańczą światła, poznajesz nas, makabra
Zapraszam do tańca, głos samego diabla
Upojony stresem płynącym po kablach
Dawno chyba zapomniałeś jaka jest śmiertelna dawka
Twoje wołanie po nocy sieję przypał w sąsiedztwie
Ty byś opierdolił loda gdyby nie dał na kreskę
Już po drodze przypierdolisz bo inaczej roztrzęsie
Coraz mniejsze rogi ścielisz swemu koleżce
Na melinie nareszcie zanim przykurwic się jeszcze
Popędziłeś na kibel bo na myśl musisz dwójeczkę
Kiedy Ty się byleś łamać Twój koleżka wyparował
A wraz z nim tez zniknął towar
I nie ma telewizora