Firma
Tak to na balandze
[Intro]
W grodzie króla kraka co dzień jakaś draka
Płynie Wisła szeroka, rządzi na imprezach koka
Idę na najebę, na dobrą techniawę
Na ławę kładę kawę jak Mercedresu
Czas to na relaks po dawce stresu
Nie lada gratka oparta na wydatkach
DJ świruje Vestaxę, widzę
[?] wzrok zawieszam na pośladkach

[Zwrotka 1: Bosski Roman]
W grodzie króla kraka co dzień jakaś draka
Płynie Wisła szeroka, rządzi na imprezach koka
Idę na najebę, na dobrą techniawę
Na ławę kładę kawę jak Mercedresu
Czas to na relaks po dawce stresu
Nie lada gratka oparta na wydatkach
DJ świruje Vestaxę, widzę
[?] wzrok zawieszam na pośladkach
(Wyprawa nocna musi być owocna
Mocna porcja bitów i batatowych hitów)
Bawi się z Firmy rodzina, niejedna knajpa wspomina
O z Firmy skurwysynach
Tequila, cytryna, skun ziół [?] finał
Ostry kocioł nocą, mocną mam najebę
Zaspokajam swą potrzebe, czasem skutkiem jest debet
Tak, spadaj na drzewo każdy frajerze
Barmanki zmawiają pacieże
W eterze roznosi się fama, że alkoholu litry, palona marihuana
Tak, gruby hip-hop w głośnikach
Balanga a nie lipa, jeszcze coś zarucham to będe miał full wypas
[Zwrotka 2: Kali]
Wsiadam do windy, w ostatniej chwili wbiegają dwie pindy
Wyglądają jak [?], ja w koszulce [?]
Jarać teraz ciągle się chce
Jestem na górze, na wstępie jaram hity duże
Dobry melanż dzisiaj wróżę
Bramkarzowi [?] wejściówki chce
Ale zbędne konwenanse [?] Kali DJ
Po lewej [?] ekipa jedni skręty
Inni procenty mają w witach
Uściski dłoni i do baru do kolejki
Wóda z Zakopiejki [?] jak Doktor Jekyll
W kierunku DJ-ki jakaś malolatka
Prosząc o kawałek wsadza ręce za badejki
Po chwili podjeżdzam do flaszki tequili
Pomidor i Popek już grubo się opili
Wtedy opcja dwa – konekcja Kolumbia
Siupa postawi na nogi nawet trupa
Przy wejściu [?] grupa pali głupa, że podoba im się ta nuta

[Refren: Tadek]
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Tak to na balandze, słuchaj, daj bucha
Pa na tą świnię, pewno ostro się rucha
[Zwrotka 3: Popek]
Wchodzę na imprezę, widzę typ na mnie patrzy
Ja na typa – znajoma morda mi ta, coś mi w głowie świta
Znany przydomek Firmy koncertowy ziomek
Siemanko wita, kilka kroków dalej mnie spotyka
To dla was kolejna bita
Ostry jak siekiera po buchu mnie zabiera
Osłabłem, wsiadam na hokera, prawie z niego spadłem
Tak sie zajebałem, że pobladłem
Po sali za rękę z jakimś turbo diabłem
Idę diable, a ty dalej szalej, szalej, szalej!
Do kitu do rana bez kitu wszystko pasuje mi tu
Melanż od zmierzchu do świtu
W nocnych godzinach szczytu każdy pijany
Wszystkie emocje sięgają zenitu

[Refren: Tadek]
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Tak to na balandze, słuchaj, daj bucha
Pa na tą świnię, pewno ostro się rucha
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Tak to na balandze, słuchaj, daj bucha
Pa na tą świnię, pewno ostro się rucha
[Zwrotka 4: Pomidor]
Na balangę do rana ekipa z Firmy przygotowana
Jest wódka i duża ilość jarania
Tłum przez drzwi wciska się na hama
Firma na scenę wołana, [?]
Prezentowana po kilku buchach cała widownia nas słucha
Ręce w górę, zajaram za was dużą chmurę
Ściągam bucha, idę dalej
Na parkiecie czuję kilogramową wiarę
Mocne bitu brzmienie, [?] przesyła pozdrowienie
Firma szanuje twarde stowarzyszenie

[Zwrotka 5: Tadek]
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Ale koncert się szykuje
...
Przeliczam sos przeznaczony na rozjebanie
Trzeba by podjechać, typek ma wolne mieszkanie
Kto kupuje wódę, to piję z nami banię

[Refren: Tadek]
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Tak to na balandze, słuchaj, daj bucha
Pa na tą świnię, pewno ostro się rucha
Tak to na balandze co piątek, co sobota
Cała knajpa wokół dostaje przez nas kota
Tak to na balandze, słuchaj, daj bucha
Pa na tą świnię, pewno ostro się rucha