[Verse 1: mC]
Gildia słów to biblia gdzie rap to nasz Bóg
Flotylla nut co przybywa jak walkiria z chmur
Wypływa jak amfibia z wód, odbywa kurs
To unikat niczym biały kruk nad szczytami wzgórz
Empiria i kunszt, bez tego to jak hydra bez głów
Korweta bez burt, kobieta bez cnót
To religia i kult, świątynia pełna cennych dóbr
Pięknych jak Luwr, to złoty wymiar jak miód
Kruszy obsydian bzdur niczym Gniew Innosa
Wzbudzi jak cieniostwór respekt herosa
To nie kres tych roszad czy wiersz Miłosza
Jak krew Heliosa płynie ten wers w niebiosach
To jest hipnoza, w którą wpadam gdy tworze
Mam zew Kronosa, czuje się wtedy bogiem
Jak mag Pyrokar, we mnie buzuje ogień
Szach mat i nokaut, rap jest moim nałogiem
[Chorus: Agata] (x2)
Tak,wiele w nas nurtujących myśli
Które zmienia strach nurkujący w umysły
Więc załóżmy klan i przystąpmy do gildii
Pozwólmy mu trwać, bądźmy silni
[Verse 2: Diego]
Moja mowa, moje słowa, moja swoboda
To w sobie zachowam zapakuje w swój sarkofag
Tylko jeden raz zdarza się taka przygoda
Przejdę przez wrota ,bo to moja droga
Ścieżka którą tyle czasu kształtowałem
Tyle słów wylałem, tak bardzo się starałem
I miałbym to stracić w jednej chwili
Odejść, zapomnieć, zalać litrami morfiny
Nie potrafiłbym tak, bo jestem na tyle silny
Bowiem wierzę w rap składam ręce do modlitwy
Melodia moich warg nigdy nie milczy
Wypowiadam słowa i dołączam do nich czyny
Nie bez przyczyny, dawno temu obrałem cel
Te siły mnie wzmocniły złapałem za ster
Dziś już wiem i wiem to nie od dzisiaj
Wdycham to jak tlen nigdy nie przestane pisać
[Chorus: Agata] (x2)
Tak,wiele w nas nurtujących myśli
Które zmienia strach nurkujący w umysły
Więc załóżmy klan i przystąpmy do gildii
Pozwólmy mu trwać, bądźmy silni
[Verse 3: Pejos]
Tyle nie wypowiedzianych słów krąży po mej głowie
Ile zapomnianych dróg, którymi chodzę
Znów zamykam się w sobie zbieram siły by iść dalej
Może kiedyś Ci opowiem jak bardzo zwariowałem
Może w następnym rozdziale dowiesz się wszystkiego o mnie
Może już Ci powiedziałem całkowicie nie świadomie
Póki piszę swą historie ze spokojem patrzę w przyszłość
Nawet jeśli coś spierdolę, przez fazę i spontaniczność
Zawsze daje z siebie wszystko by być fair sam wobec siebie
Wobec tych co przy mnie blisko, wobec tego kogoś w niebie
Mnogość tego czego nie wiem fascynuje i przeraża
Wciąż sprowadza mnie na ziemie, podszeptuje bym uważał
Poszukuje więc nie zważam przez to nader często błądzę
Uwierz życie to szarada jednak kiedyś ją rozwiążę
I chodź nadal jestem w kropce wiem że wkrótce się to zmieni
Kiedy znowu wstanie słońce, wszyscy więcej zrozumiemy
[Chorus: Agata] (x2)
Tak,wiele w nas nurtujących myśli
Które zmienia strach nurkujący w umysły
Więc załóżmy klan i przystąpmy do gildii
Pozwólmy mu trwać, bądźmy silni