ĆPAJ STAJL
Spacer po linie
[kony]
…wysynie
To jest spacer po linie
Między drapaczami chmur
Zły ruch i nie żyjesz
Długa jest podróż w dół
Po upadku trza się podnieść
Więc synu medytuj
Tu i w dół
Pełno kurew sój i chuj wie czego
To jest walka o byt jak nawinął
Jak nawinął Hakim oraz Robak
Trza umieć balansować
By nie głodować
Możesz liczyć uczciwie
Możesz kraść lub dilować
Możesz latać za granicę
Możesz latać w transportach
Jebać to
Doświadczony linoskoczek
Już nie straci równowagi
Musiałbyś mnie zabić
Chłopcze
Ale to nie takie łatwe
Bo gdy wiatr wieje mocniej
To ja go łapie w żagle
Opanowany jak żongler
Podrzucam cztery szable
Za plecami czyha wróg
Niech mnie pocałuje w naplet
Zapraszam na getta: "chcesz wyjść ze mną na spacer?"
Nie zabieraj psa
Weź wewnętrzną równowagę
Jaram się kuglarstwem
Opanowałem magię
Parę lat już w tym siedzę
Nie zwiedzie mnie byle blagier
A ty uważaj na siebie
By nie było (?)
Twoich nagich zwłok
Za zbytnie pajacowanie
Możesz stracić pion
I nie chodzi mi o przybijanie pion
Tylko bruk pod nogami wąski jak lont
Jeśli zdradzić ziom, pamiętaj
To gra o honor
Śpiewasz każdy (?)
Bywa tu naprawdę stromo
[Rrefren: pesh]
Znów budzisz się w ghettcie
Na zawsze tak będzie
Czemu dobre chłopaki
Martwi lub za kratkami
Znów budzisz się w ghettcie
Na zawsze tak będzie
Czemu dobre wariaci
Martwi lub za kratkami
[kony]
To jest spacer po linie
To jak spacer po klifie
Ślisko jak w sypialni dziwki
Którą zrobił ósmy klient
Nieustanny orient
Bo wszędzie węszą świnie
Po klinie nie bądź wylewny
Bo noga ci się powinie
Każdy siniec zniknie
Każda rana się zagoi
Ważne by osiągnąć, spokój niczym stoik
Problemy ciągle sto ich
Pytanie czy się boisz
Czy tak jak Krzysztof Globisz
Masz siłę by się podnieść
Kony to alkoholik
Od zawsze chodzi po dnie
Przez dnie się łajdaczy broi i popełnia zbrodnie
Na łbie wiecznie kaptur
Na dupie szerokie spodnie
Lepiej spójrz na siebie
Zanim rzekniesz słowo o mnie
Jak masz intencje wrogie
To do mnie nie podbijaj
To widać gołym okiem
Linia demarkacyjna
Dzieli nas babochłopie
Naprawdę cienka lina
Jak na stole podzielona amfetamina
Działa adrenalina
Zachowaj zimną krew
By nie spóźnić się w działaniach
Jak linia PKP
Zamiast, ciągle rozkminiać
Bierz swoje życie w łapy
A na bank siądzie klasyk jak linijki kwd
Ze mna P do H, chcemy cashe
Jak Jonny wiesz
Niebo to limit, tylko dla ograniczonych
Bo gdy kroczę po linie
Mogą szaleć wiecznie dropy
I tak mnie nic nie ruszy
No bo jestem wiecznie dobry
Wiatr może obrywać głowy i korony z drzew
Mogą pizgać sztormy, pękać piorunochrony
A ja wciąż nienaruszony, niczym śpiew kastrata
Spaceruje psie, przez lata
[refren: pesh]
Znów budzisz się w ghettcie
Na zawsze tak będzie
Czemu dobre chłopaki
Martwi lub za kratkami
Znów budzisz się w ghettcie
Na zawsze tak będzie
Czemu dobre wariaci
Martwi lub za kratkami
To jest…