[Pierwsza zwrotka]
Nie pytajcie się co robię w życiu
Jest to tak mroczne, że idzie spanikować
Gdzieś, Daleko od towarzystwa
Batterie Faible sprawiło, że straciłem wielu przyjaciół
Nie podawaj mi dłoni, podbij do mnie z #vie
Czekam na śmierć jak w Getsemani
Pieprz ją i tyle, inaczej popadnie w manię
Znieważy tylko twoją rodzinę
Wystarczy jeden błąd żeby stracić followersów
Więc robię co lubię, a nie to co mówią
Wiecznie na nogach gdy zapada noc
Z nieba, Piekło przypomina Raj
"Zdychaj w tym gównie, Nie dostaniesz z tego ani grosza"
Powiedział do mnie mój ojciec
Na szczęście duże dupy wiedziały jak mnie zadowolić
Przez ich py-ci, zatrułem samego siebie
Upiłem się, tak napiłem się, tak napiłem się
Tracę rozum przez moje błędy
Tak właśnie działa ciągła praca nocą
Za dużo palę, nie uprawiam już sportu
"Nie za dobrze" powiedział mi trener Elie
Narkotyki w luku bagażowym, niedawno co wylądowałem
Skręcam jointa, oh yeah
[Refren]
Nie życzą mi dobrze, nie
Nie życzą mi dobrze, nie
Są baranami
Ja podążam własną drogą
Nie życzą mi dobrze, nie
Nie życzą mi dobrze, nie
Wyszedłem z biedy
La vie en rose jak pochwa szmaty
Zobowiązany z wulgarnością
Zrezygnowałem z niepewności
Wsadziłem swoje szanse do magazynku
Strzelałem bez przerwy
Rosemark jeśli szukasz jakości
Spory hajs; moja mentalność
Brak piasku w klepsydrze
Brak miejsc w paradise
Damsodludny
[Most]
Dams, srogie, srogie, srogie
That I used to say
Oh yeah, oh yeah, oh yeah, oh yeah, oh yeah, oh yeah
That I used to say
[Refren]
Nie życzą mi dobrze, nie
Nie życzą mi dobrze, nie
Są baranami
Ja podążam własną drogą
Nie życzą mi dobrze, nie
Nie życzą mi dobrze, nie
Wyszedłem z biedy
La vie en rose jak pochwa szmaty
Zobowiązany z wulgarnością
Zrezygnowałem z niepewności
Wsadziłem swoje szanse do magazynku
Strzelałem bez przerwy
Rosemark jeśli szukasz jakości
Spory hajs; moja mentalność
Brak piasku w klepsydrze
Brak miejsc w paradise
[Druga zwrotka]
Synu, problemy są wieczne
Policja śledzi nasze telefony
Trudno mi zrozumieć przyszłość
Bo w mojej wizji jestem nieśmiertelny
Minęło ponad siedem tysięcy dni od moich narodzin
W tym co najmniej tysiąc spędzonych na paleniu
Palenie zabija, Życie też więc pozostaje nam się rujnować
Nie mam nic do stracenia
Bo przecież nic ze sobą nie zabieramy
Nie mów "Kocham cię" gdy się ze mną widzisz
Nie wchodź mi do łóżka tylko pod stół
Czemu taki jestem? Nie pytajcie się
Nie jestem już w stanie odpowiedzieć
Nie zrozumcie mnie źle
Biorę wszystko co jestem w stanie
Jak moje ziemie, jestem bogaty jedynie pod gruzem
Płaczę tylko wewnątrz żeby utopić moje smutki
Po co ich pytać o godzinę?
Wiem że moja jeszcze nie nastała
Absolwent, bogaty i co potem? Tęsknię za czasem szkolnym
Ale nie mam czasu na ubolewanie powiedziało moje serce
Nostalgiczne bo teraźniejszość nie spełnia już moich oczekiwań
Mój pot pochodzi z wysiłku, stres to tylko scenografia
Mam w to wyjebane
Nonszalancja zakrywa moje pory, śnij ale nie śpij
Zdychaj ale nie umieraj, ja szczekam i gryzę
Jawa, Wypuszczam duszę ubraną w burkę
[Trzecia zwrotka]
Rapowanie mi wychodzi najlepiej
Klepanie mord rasistom też
Zawsze nóż w plecaku żeby
Ułożyć wroga aby był bardziej posłuszny
W każdym z nas mieszka Bóg, powiedział mi
Jego dom znajduję się w naszych sercach, powiedział mi
Więc "Przebacz mi Panie", powiedziałem mu
Jeśli moje płuca pachną ziołem
Spędzałem czas marząc o świeżym powietrzu, Cholera
Duże wykuszowe okna, biura, telefony, sekretarki
To klucz do miejskiego sukcesu
Będę raperem w przyszłości, nie martw się mamusiu
Zarobię dużo kasy na płytach i koncertach
Myślę że ci się spodoba, okrążę cały świat
Rozszerzę progi życia abyśmy mogli się uwolnić
Teraz podążam naprzód, Myśląc o chorobach serca
Smutno być sławnym bez ojca i matki
Moi wrogowie ubolewają
Nie trawię was, moja żółć nie wydostaję z woreczka
Przed ewangelią przytaczam kilka modlitw
Zanim zacznę myśleć o morderstwach
Panie Opat, moja nienawiść nie trwa od wczoraj
Jestem więc mam, logiczna sekwencja czasowników
Damso