[Wers 1: Bitză]
Czy zbierasz znaczki czy wciągasz nosem
Czy nie możesz bez kobiet czy wkładasz zioła do atlasu
Możesz je nazwać jak chcesz, ja nazywam je nałogami
Tak długo jak ilość sprawia ci rozkosz
Chodzi o uzależnienie, nie ma znaczenia jaki narkotyk
Kiedy się zakopujesz w czymś i zapominasz celu
Drżysz, brakuje tego czegoś, czy to mysz, czy wędka
Zawsze znajdziesz inne zajęcia, głównie pożyczone od innych
Zapominasz o przyjaciołach i ogólnie o wszystkim
I wpływasz z kolei na innych dalej
To jest wymówka lub pretekst, gdy nie masz wymówki
To twoje pocieszenie, gdy inni cię oskarżają
To cię bawi, gdy z jednego słowa na drugie
Znajdujesz swoją obsesję u innеgo w innej formie
[Refren: Bitză]
Wymiana nałogów, nic niezwykłеgo
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami
Wymiana nałogów, nic niezwykłego
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami
[Wers 2: Cheloo]
Mieć szefa bez zapału i stabilną pracę
Mieszkać w kawalerce, nie w willi
Mieć pokorną postawę
Czekać na spadek po starszej babie
Żyć długo dla samego życia
Mieć rodzinę, lać gówno z dzieci
Nie palić, nie pić, nie brać narkotyków
Nie mieć opinii ani pomysłów, nie pragnąć, nie chcieć
Być dobrym, mieć wysoką postawę
Czekając na wakacje z zaświatów
Czy żyjesz w ten sposób?
Jesteś indoktrynowaną ofiarą
[Refren: Bitză]
Wymiana nałogów, nic niezwykłego
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami
Wymiana nałogów, nic niezwykłego
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami
[Wers 3: Cheloo & Bitză]
Jeśli chodzi o nałogi, człowiek uczy się, ile żyje
Czasem robię się takim prochem, zobacz, ten przypadek
Nie mam obsesji, mam tylko perwersje
Uciekam od rzeczywistości przez dni, znudzony kłamstwami
Sp***dalaj, no dawaj, spadaj
Jaki jest twój nałóg, twój akceptowany społecznie przysmak?
Podobacie się jako lepsi chrześcijanie niż Święty Piotr
Jesteście hipokrytami, zjedzcie mi ch**a, aż zostanie metr
Wielu by chciało spróbować, ale boją się jak diabli
Niczego sobie nie odmawiam (Chodź, zakręćmy małe)
Sensacja jest jedyna, dawka ryzyka jest mała
Mój nałóg obejmuje tylko przyjemność i uzależnienie psychiczne
Przyjaciele są zbudowani genetycznie
Aby cię rozerwać, zepsuć, ale też cię wychować
Wierz mi, kiedy mówię, w życiu trzeba być uczciwym
Porównując się ze mną, naprawdę uważasz się za doskonałego
Wciągam śmierdzące powietrze Bukaresztu
Kończę, skręcam jointa i pozwalam ci się zastanowić
[Refren: Bitză]
Wymiana nałogów, nic niezwykłego
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami
Wymiana nałogów, nic niezwykłego
Ciągle szukam wyjścia z banału
Nie posiadam, w wyobraźni, bramy
Bez nałogów bylibyśmy tylko robotami