[Refren]
Kocham gdy przychodzi noc, dzień to wszystko pieprzy
Kocham pustki, każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi
Nie, nie, nie, nie, nie
[Zwrotka 1: Edzio]
Czasem siedzę sam na chacie i rozkminiam swoją przyszłość
Mógłbym dzisiaj wyjść do ludzi, ale znów mi to nie wyszło
Tak nie trawię tych idiotów zwanych ludźmi, że doprawdy
Potrzebuję elektryka, ciągle urywam kontakty
Dałem im wszystko, to co miałem w sobie - bierzcie jeszcze więcej
Zwracam się do was uprzejmie, poznajcie to moje bogate wnętrze
Mówisz mi święty, znasz mnie krótko
Nie mam uczuć, a w sercu strasznie pusto
Pytasz o rasę, wciąż gardzę ludzką
Nie chcę widzieć ludzi nawet kiedy patrzę w lustro
Ten sukinsyn na mnie patrzy i zaczyna się wydzierać
Dziś zostałem wokalistą w mym zespole aspergera
Co jest dzisiaj z tobą Piotrek? Tylko spójrz na swoje czyny
Tyle czasu byłeś grzeczny, może dziś coś odwalimy?
Mam zbereźne myśli, znowu grzech się przyśnił
Znowu jestem bliski, by dać kres mej misji
W głowie jęki, piski niebezpieczne zmysły
Znów oleję bliskich znowu pieprzę wszystkich
O mamo mam omamy mimesis moją mamoną
Znowu kiedy wychodzę do ludzi jestem introwertykiem
Dla nich jestem obcy jak pasażer "nostromo"
[Hook]
Kocham gdy przychodzi noc, dzień to wszystko pieprzy
Kocham pustki, każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
[Refren]
Kocham gdy przychodzi noc, dzień to wszystko pieprzy
Kocham pustki, każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi
Nie, nie, nie, nie, nie
[Zwrotka 2: Opał]
Fon na off, już ponad tydzień, wzrok zwieszony na suficie
Znów się muszę zamknąć w sobie żeby kurwa zamknąć płytę
Mieliśmy się dzisiaj widzieć, lecz nie widzimisię typie
I nie pytaj mnie o powód, bo jak wyżej widzimisię
Wszyscy coś ode mnie chcą, więc się muszę w tym odnaleźć
Zacznę wychodzić na ludzi jak przestaną wchodzić na łeb
Typ mnie pyta czy to prawda, że sprzedałem duszę diabłom
Nie miałem grosza przy duszy, więc jaką by miała wartość?
Pusty wzrok, lecz pełen obaw te mieszkanie jest pułapką
Muszę przebić głową ścianę, która w kolejności czwartą jest
Szyby okien o północy dają obraz moim lękom
Znów pół nocy biłem się z myślami i dostałem wpierdol
Chciałem marzenia dogonić dziś tak bardzo wszystko jedno
Nikt nie pyta już o wersy pytają o zdjęcie ze mną
Nie jestem atrakcją, co się chwalić będziesz przed koleżką
Nie chcę stać się celebrytą, suko ja będę legendą
[Refren]
Kocham gdy przychodzi noc, dzień to wszystko pieprzy
Kocham pustki, każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż), mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi