[Zwrotka 1: Śliwka Tuitam]
Patrzę ból
Ból zatopiony w oceanie porcelanowych kul
Wypełnionych pomysłami, tak jak pszczołami ul
Wypierdzielony na kanapie niczym król
Leżę lekki jak kurze pierze
Cisza niczym w operze
Patrze, zerkam i oczom nie wierze
Późnym popołudniem biba słów na papierze
Szczerze, trochę mi zakłócają spokój
Kurzą alfabetycznie jakby w amoku
Późnym popołudniem aż mi osiwiał pokój
Co za siekiera łza się kręci w oku
Rozmowy między wyrazami chyba w toku
A ja przesuwając obraz wzroku dostrzegam ją gdzieś tam zupełnie z boku
Mam rozproszone myśli niczym na jawie
A ona jak przestraszona popija kawę
Gdzieś lukając nie mieszając się w zabawę
Teoretycznie przegrzeczna dziewczynka
Oświetlona ultrafioletem minka, słodka jak malinka
Późnym popołudniem, stojąc wygląda już nie tak cudnie
Figlara ledwo się trzyma na nogach
Pozawieszana, jak kukiełka na linkach
Twarz pobladła niczym bulimka
Oczka ukośne - to chyba Chinka
Przyozdobiona duperelami jak choinka
Późnym popołudniem często się za nimi chowa
Pozasłaniana przez trzy słowa
Późnym Popołudniem Częstochowa
Późnym Popołudniem Częstochowa
Późnym popołudniem siedzę i piszę
Biba wyrazów zakłóca ciszę
Ściany pękają gdzieniegdzie niczym klisze
Czy to paranormalne, czy to śni się?
[Zwrotka 2: Fokus]
Późnym popołudniem idę, idę
Noga za nogą, jak wdech i wydech
Idę swoją drogą, przez Atlantydę
Idę i widzę piękno i ohydę
Każdy incydent jak rtęć umyka
W momencie, gdy go dotykam
Znika śnieg, cień, pęknięcie chodnika
Idę i zdjęcie za zdjęciem pstrykam
Temu miastu bez ryzyka
Pełen zastój, stój!
Poczekaj po czym poczuj nastrój
Galaktyka i ziarenko piasku
Nie ma nas tu poskładanych z kontrastów
Czerń onyksu, biel alabastru
Cóż teraz już bez balastu
Idę, idę, trzymam czas w potrzasku
Późnym popołudniem idę i myślę
Ślepy na kłótnie, myśli i w umyśle
Śle uśmiech, muśnie cię
Nie uśniesz, już wiesz
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]