[Zwrotka 1: Fisz]
Panowie, panie, ten człowiek nazywa się F-I-S-Z
Tak jak Paktofonika, nadciąga kilkadziesiąt centymetrów nad chodnikiem
Nadciąga jak huragan i chodzi nad nad całym tym śmietnikiem
Chodzę jak mówię, mówię jak chodzę, lekko, płynnie
Unosząc się, by nie zawadzić nogą lewą, prawą
Poruszam się 30 centymetrów nad, więc patrzę na Was z góry
Proszę śmiało, bijcie brawo
Patrzę z góry, na świat który
Pędzi bez oglądania się za siebie
A ja lekko, powoli jak ślimak
Nogi mam nad, a głowę gdzieś wysoko w niebie
Oni chodzą tak ciężko zmiażdżeni problemami
Ja lekko, w poprzek wszystkim wbrew tym co gadają bzdury za plecami
Poruszam się razem z Emadem 30 centymetrów nad chodnikami
30 centymetrów
[Refren: Rahim & (Fokus)]
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
[Zwrotka 2: Rahim]
30 centuf ponad poziomem, cyklonem
Bez sentymentów jak Don Corleone
W pionie, ponad powierzchnią
30 centuf nad szarą nawierzchnią
Przed siebie, nad pleśnią leżącą na glebie
Trasą podłóżną, niesiony próżnią
Nie na próżno różniąc się, czując luźno
Odpowiadam sam za siebie, wiem
Być ponad tym 30 centuf to nie sen
Być ponad tym 30 centuf c.z.n
Sunąć w powietrzu jak [?]
Sprawdź motyw ten, F-I-S-Z, Rahuene, więc
Suną trzydzieści w górę, w dal hen (Hen)
[Refren: Rahim & (Fokus)]
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
[Zwrotka 3: Fisz]
Nadciągam, zrobić mi miejsce proszę
Słyszę jak pieprzą głupoty
I chwytają się za jakieś marne ploty
Ja jestem 30 centymetrów ponad tym wszystkim
30 centymetrów zdala od durnoty i ciemnoty
Kapią z czoła pierwsze poty, pierwsze dźwięki
Pierwsze słowa kapią z mojej szczęki
Patrzą na mnie spode łba nie rozumiejąc ani słowa
Więc nie dla was, nie do was, ma trafić moja mowa
Ja ciągle trzymam się ponad całym tym bagnem
Na 30 centymetrów wysokości
Trzymając zdala, zdala od słów zazdrości
Niosąc treść pełną metafizyki, miłości
Bo jestem tutaj, jestem tutaj
A ty kim jesteś, by oceniać mnie?
Ja mam czyste ręce, nie oceniam
Nie zmieniam zdania co minutę
Jestem tym kim byłem, mądrzejszy o rok, o krok wyżej
Śmiało stawiam kroki moim wielkim, czarnym butem
[Refren: Rahim & (Fokus)]
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf
[Zwrotka 4: Fokus]
Idę, idę nie dotykając miasta
Pode mną tafla szkła, nie asfalt
Uszu nadstaw wyżej, ponad głowy
Niżej niż w gwiazdach, głaskam pas startowy
W powietrzu jak ślad flamastra po butach
Długa, jasna smuga iskier, ja tutaj
Jako ta nuta wszystkie bariery łamie
Niespotykanie łatwe latanie ramię w ramię
Z moimi anielskimi talentami, taniec diabelski
Porywam Cię jak dywan perski
Kolejne wersy jak pershing na chwilę, zostawiam w tyle
Kolejne wers i kolejne zdanie
Nastał czas na nie, bez presji, kochanie
Unoszę Cię, poczuj to w membranie
Unoszę Cię tak jak śnieg zamieć
[Refren: Rahim & (Fokus)]
30 centuf ponad chodnikami
30 centuf (bez sentymentów)
30 centuf ponad problemami
30 centuf (ponad tym, bez skrętów)
30 centuf ponad szufladkami
30 centuf (powyżej zamętu)
30 centuf ponad wykresami
30 centuf (spektrum talentów)
[Zwrotka 5: Fisz]
Nadciągam ponad miastem, miejskim brudem
Ponad chwastem, ponad tym co utrudniało się rozwijać
Stąpam moim wielkim, czarnym butem
I trzeba mnie omijać z daleka
30 centymetrów ponad chodnikiem
Moje czarne buty prowadzą mnie przed siebie
Idę śmiało, nie powstrzymasz mnie, nie zerkam za siebie
A ty kim jesteś, by oceniać mnie?
Wozisz się, wozisz się szeroko
Marszcząc nieprzyjaźnie czoło, mrużąc nieprzyjaźnie oko
Jestem jednak 30 centymetrów za wysoko, za wysoko