Filipek
Pokolenie wychowane na Tabaludze
[Refren] x2
Butle na stół, lokum na trzech
Po jaki chuj widzieć w tym sens
Kawa na rano i szlugi na wieczór
Byle do zgonu i byle nic nie czuć
Szybkie przelewy i duże wyciągi
Wielkie potrzeby, lojalne ziomki
Rozwód rodziców i prace śmieciowe
Od lat jesteśmy swym największym wrogiem
[Zwrotka 1]
Szukamy zawsze windy do nieba a tu zaczynają się kurwa schody
Patrzą się na Ciebie się jak na idiotę gdy powiesz im tylko jebać dobrobyt
Słyszysz ich skowyt gdy spełniasz marzenia, altruizm to największa maska
Nauczyliśmy się opuszczać wzrok gdy trzeba też na siłę klaskać
Wielki paradoks ludzkości to hipokryzja z którą nic nie zrobisz
Bo rośniemy w oczach dzięki kłamstewkom które tu mają przecież krótkie nogi
Ociekam fałszem gdy piszę tę zwrotkę ty ociekasz gdy tylko jej słuchasz
A szczerość nas tutaj paraliżuje mimo że można ją poznać po ruchach
Uczymy się życia na błędach rodziców choć oni za nami wskoczyli w ogień
W momencie gdy reszta naszych przyjaciół SIĘ DOWIADUJE że ma pirofobie
I nie wiem co zrobię gdy ich mi zabraknie,ja to jedynak ziom ŁAPIESZ ?
Brat mnie nie bronił gdy miałem problemy,sam musiałem typów tu walić na japę
I nie było siostry co przestrzegała czego nie mówić pannom na dzień dobry
A szkoda bo trochę mi kurwa zajęło nim załapałem co to jest ten podryw
To gramatyka rządzi naszym życiem, idziemy na całość bez dwóch zdań
A czasem te dwa słowa sprawiają że emocje wiążą nam krtań
[Refren] x2
Butle na stół, lokum na trzech
Po jaki chuj widzieć w tym sens
Kawa na rano i szlugi na wieczór
Byle do zgonu i byle nic nie czuć
Szybkie przelewy i duże wyciągi
Wielkie potrzeby, lojalne ziomki
Rozwód rodziców i prace śmieciowe
Od lat jesteśmy swym największym wrogiem
[Zwrotka 2]
Szczęściem jest mieć psa,narzeczoną i studia gdzieś kurwa na polibudzie
A są jeszcze tacy jak ja co chcieli tak bardzo od tego uciec
Ktoś taki jak ja,z małego miasta z garstką przyjaciół co się przerzedziła
Zlepiony z wagarów, śnię o karierze i bicia pod barem po ryjach
Każdy z raperów gdy nałapie fejmu się czuje przynajmniej jak Jordan Belford
Dlatego tak bardzo bałem się kurwa tego że odjebię mi tu przez splendor
Jestem człowiekiem,mądrym po szkodzie taki co krzyczy: "jebać autocasko"
Chce dupek jak Hefner,ziomków z Gomorry i hajsu jak Gazprom
Gdy trzeba tu kupić jest zaufanie czuje się jak osiedlowy diller
Mam węża w kieszeni i ciężko inaczej jest spojrzeć bez zwężania źrenic na chwile
Bo miłe są złego początki a związki to coś co ciągnie nas na dół
I mimo że to ciągle chemia to ciężko obliczyć jest nam czas rozpadu
To jacki za łóżkiem, pizza na obiad i paczkę durexów w portfelu
A swój dom rodziny zamieniliśmy na coś na kształt hotelu
To tylko my, to pokolenie co nie szanuje niczego na dłużej
A wszystkich nas łączy ziomeczku jedno - wychowani na tabaludze
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]