Filipek
Wszystko Zostaje Na Kliszach
Ludzie przy boku mym nie są na stałe
I uwierz dość późno to chyba skumałem
Bo znam przywiązanie mocniejsze, bez kitu
Niż wszyscy ci kurwa członkowie greenpeacu
Moim uczuciem rządzą przypadki
I czułem tu wstyd kurwa jak Mielzky
Bo już naliczyłem ich więcej dotychczas
Niż można to zrobić w języku węgierskim
Nie pytaj mnie więcej o motylki w brzuchu
Zostały larwy, nie mam już uczuć
I nie dziw się czemu, bo po co masz płakać
Jak miałem zalałem każdego robaka
To ja... Czy to coś zmienia?
Fatamorgana...
Do przewidzenia było że pęknę
Bardziej Bukowski aniżeli Werter
Ze mnie bo gdy wszystko wali się typie
Stajesz się tylko większym cynikiem
Głębszym lirykiem i płytszym człowiekiem
I tylko ironia wychodzi ci lepiej
A amoralizm cię już nie przeraża
Da się przyzwyczaić do tego świata
I gra ci tylko pierwsza dziewczyna
Później już druga, trzeciej nie wspominasz
Bo przyszedłeś po kimś i już na gotowe
A jeśli tu był seks to tylko na zgodę
Rachunek sumienia jest straszną kurwą
No bo za wszystko zapłacisz tu brutto
A z czasem ci przecież chodzi o tare
Pierdolić te wnętrze, daj opakowanie
To tylko ja...
To jeszcze my czy już monotonia?
Sprawia że chcemy się na chwilę spotkać
I choćby tu wszystko już było skończone
Tak bardzo nam ciężko iść w drugą stronę
To jeszcze my czy amatofobia?
Sprawiło że kurz nie osiadł na fotkach
I mimo że częściej niż zwykle jest cisza
Bo wszystko co dobre zostało na kliszach
Diverufobia sprawia nam ból
Jedno spojrzenie ciągnie nas w dół
Bo mimo że chemia tu nas połączyła
Niemożność reakcji powoli dobija
Nasz dagerotyp jest naszym przekleństwem
Redefiniuje tu to co najlepsze
Proszę nie pytaj co pchnęło mnie w obłęd
Wszyscy tu mamy ukryte fobie
To tylko ja, albo aż
Jeśli naprawdę mnie tutaj znasz
Jeśli faktycznie chcesz widzieć mnie dzisiaj
To odłóż telefon zostałem na kliszach /3x
To tylko my ja i ty
Nasze obawy, pragnienia, sny
Skoro naprawdę zawiodłem jestestwem
To nie przepraszam taki już jestem