Filipek
Martwa Strefa 2
[Intro]
Martwa Strefa, ta
2 już

[Zwrotka 1]
Ja poszedłem trochę dalej, niż myśleli koledzy
Widziałem tłum przed sceną, co, kurwa, przyszedł dla mnie
Nie raz o tym myślałem, czy któryś we mnie wierzy
Czy może chodzi o to, bym rzucił coś o pannie
Poszedłem trochę dalej, niż myśleli rodzice
Jak przywiozłem parę stów, to klapki z oczu spadły
Musiałbyś ich posłuchać, gdy widzieli, że ćwiczę
Choćbym nie wiem, co zdobył, nie ucieknę od prawdy
Poszedłem trochę dalej, niż myślały te laski
Za uśmiech, których kiedyś mógłbym wyrzec się kumpli
Na bitwach mógłbym, kurwa, przeprowadzić tam casting
I zamiast o powody, spytać wprost, czy się kurwi
Poszedłem trochę dalej, niż myśleli raperzy
Ci w chuj śmieszni raperzy z fanpage'm dla znajomych
Nawet weź, kurwa, nie myśl, że dzisiaj mi zależy
Żeby mieć od nich kwity, czy być przez nich chwalonym

[Refren]
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić, to weź się, kurwa, nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić to weź się kurwa nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście
[Zwrotka 2]
Nie dorosną mi do pięt lamusy z ojca hajsem
Jeżdżący po Europie, tatuś kupi im szansę
Mi tatuś nic nie kupi, nie pozwoli mi honor
I chyba jesteś głupi, jak nie wierzysz, że słono
Zapłaciłem za warsztat, siebie pewność
Twych kumpli na cypherku, to mógłbym wszystkich jebnąć
I żebyś, kurwa, słyszał - mam w chuju ich podwórko
Kogo reprezentują, czy mają się za bóstwo
Poznałem Twych idoli, choć da nich jestem nikim
To nie ja, ale oni, mają wciąż czasowniki
Populizm na t-shirtach i wyświechtane frazy
Kiszą kopę w kopertach, wręczone od gimbazy
Jebać wciąż te labele, ich konkursy na support
Których jedynym celem jest danie szansy łakom
Trochę się wykuruję i znów ich poustawiam
Taką już mam naturę, paru mówi, że wada

[Refren]
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić, to weź się, kurwa, nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić, to weź się, kurwa, nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście
[Zwrotka 3]
Sprawdź moją wiarygodność, na battle'ach czy przed klubem
Nawet nie zdążysz dotknąć mnie, idę na stówę
Widziałem w chuj kozaków, każdy z nich patrzył w przyszłość
Pewnych tyko na tracku, bo w życiu im nie wyszło
Bo trzeba skończyć szkołę, a nie tylko chlać browar
Woleli dać się życiu na końcu naprostować
Obiecałem to sobie: "nie skończę tak jak ci
Co zmarnowali lata i nie liczyli dni"
To wciąż jest Martwa Strefa, w sierpniu se powiedziałem
Że musiałbym mieć niefart, marnując taki talent
Nie płaczę za dziewczyną, nie wyciągam z niej, z szuflad
Nie wiążę się do imion, jedynie czasem wkurwiam
Że pustym śmiechem witam wspomnienia i nazwiska
Każdej, która niedawno była mi chyba bliska
Musiałem skończyć z piłką, to jebane katharsis
Widocznie nie każdemu pisany jest byt gwiazdy
To nie ból jak u Małpy, bo proszki wchodzą dobrze
Może mnie poskładają, tak jak ja kilka tych zwrotek
Muszę być, kurwa, twardy, a jak przyjdą dni gorsze
Roześmiać się im w mordę
A potem umrzeć młodo jak Jimson, nie chcę żyć długo
W świecie, gdzie konsumpcjonizm ciągle sprawuje urząd
Pospełniać parę planów, w sumie to długa bajka
Zdążę o niej napomknąć jeszcze, kurwa, w kawałkach
[Refren]
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić, to weź się, kurwa, nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście
Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak
Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście
Jak chcesz mi coś zarzucić, to weź się, kurwa, nie czaj
Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bombę na wejście