Dwa miechy zawiechy
Ale jak wchodzę, to pełna
Nawet po ośmiu bym tak zrobił - Materla
Muzyka dudni, gdy wpadamy z ekipą
Jestem jak Malik, bo mi nie przeszkadza Diho
Polski rap jak Unia Europejska
Nie warci zachodu są Ci Multi-Kulti w wersach
Ja wpadam sztywno i nie zgrywam gangstera
Jak co drugi pedał w stylu Pacho Herrera
Pierdole tych co mają na newschool siłe
Mi Youngi kojarzą się głównie z metinem
Polscy słuchacze dzisiaj nie chcą rozkminiać
Ma być bujany refren, w klipach fajna dziewczyna
Na chuj też czytać ksiązki, sa audiobooki
Nabywać krążki, ściągnąć łatwo - tłuki
Nie płyniesz z nurtem, to nie kupią Cie hurtem
A bycie fresh jest gruntem, choćby mieli za kurwę Cię
A w tle mamona i glupie dupy
Co puszczą Cie z iphone'a
I puszczają dla zioma Cię
Który zgrywa Ci kumpla
Trochę to śmieszy mnie
Troche to wkurwia
Pozdro mama, wyrosłem z bycia raperem
Oddałem bluzy, bo było ich za wiele
Kariere już oparłem tu na muzyce
A, zapomniałem tylko na free byłem git, ej
Jak chlałem ostro, mialem na numer zamysł
A nie kreacje, by się wałki sprzedawały
Te jebane pedały robią mi z rapu przypał
Więc co się dziwisz, że znów tu mam beefa
Kumpluje się z wytwórnia, ludźmi od freestyle
Na top raperów chyba mam za brudne najki
Pozdro Bober, nie zapomnę jak tańczysz
Jeszcze się napijemy tu w Kato, w Pomarańczy
Mam dużo punchy, więcej niz Twój idol
On ładnie śpiewa, dlatego płyty idą
Ja jestem nudny, a jak sie o beef starasz
To kończymy na żywo, popytaj w kuluarach
I nie wspominam jutro o tym na istastory
By wrzucił glamrap mnie, ludzie mogli pierdolić
Dostałem łatkę buca, który innych odrzuca
Bo ile siły w płucach tu pluje się, wykłóca
Normalny chłopak, podbij czasem na pasaż
Mój ziomek jest pijany i o mnie się wywraca
Trochę jak Jaca od Magicala
Chociaż za bycie patusem nas tu nikt nie pochwala
Może to przez recenzje się mną nie jarasz
A, zapomnialem, to ta marihuana
Bo na fifkę nie wpadam, odkąd przestałem jarać
Niedlugo EPka, kończymy, nara!