Filipek
Kawałek krótki
W życiu trzeba czasem prosić o cud
Jesteś za piękna, żebym miał żałować Ci słów
Jesteś za dobra, bym miał żałować tych stów
Które wydałem, żeby teraz dotknąć Cię móc
Ludzie wiecznie nie doceniają love
Jak im znudzi się to szybko sobie znajdują nowe
Nie ma co się łudzić, że ten świat tu uzdrowie
Rany się tu goją, ale pamięć zostaje to wiem
Szukałem domu, prawie jak machinegun
Mam pułap dronu, gdy chcę odchaczyć plan
Byłem skurwielem który chciał się zabawić
W drodze do Ciebie szwankowała mi navi
Syreny wokół mnie, gdy najebany się cucę
Bo najpierw z suką w tle, a później już w suce
To właśnie Filip
Miałem życie jak freezetime
Rzadko wierzyli, większy hateing jak (six night?)

Dzisiaj patrzę tylko z góry już na nich
A kiedyś prawie mnie tym pozabijali
Marzyłem, żeby widzieć ludzi na sali
Którzy tu przyszli i za muzykę chlali
Wyrażam tekstem, to co mi leży na sercu i żaden exel, nie kalkuluje mi sensu
Dla paru fanów
Przejadę Polskę pół darmo
Szacunek ludzi, jest dla mnie tutaj największą karmą
Nie wierzę w talent, koneksję i słowną liturgię
Jeśli istnieje Bóg to mnie nagrodzi podwójnie
Bo nie zmieniłem się nigdy tutaj dla paru wyświetleń
I woła splendor, ja nigdy nie biegnę