[Zwrotka 1]
Cztery bezsenne noce jak Blade, nie, to nie to
Trzy lata niezmiennych wyznań jak fejk, jebane zło
Życie jest grą, życie jest grą, życie jest grą, Boże dopomóż
Bo jedyny kod jaki się liczył to wpisywany twego domofonu
Jeżeli ktoś słucha tego tracku i się utożsamia to coś mu pokażę
Nie chce być nigdy niczyim idolem bo jestem tu tylko jebanym dziwkarzem
Wiesz ile mnie kosztuje takie wyznanie?
Więcej niż siana dadzą jebane Spotify'e
Tidale, Youtuby, wszystkie koncerty
Chciałbym zobaczyć Cię chociaż na chwilę
A nie mam tu siana na bilet studencki bo jestem jedynie przegranym debilem
Co cały ten hajs władował w płytę, po której się dowie, że "znów nie ma flow"
Że "spoko liryka", "propsy za beefy" i że "pas WBW czeka tutaj ziom"
[Refren]
Wyję do gwiazd, nic o mnie nie wiecie
Mam tutaj tę twórczość, bez której byłbym śmieciem
Nie chciałbym siebie poznać będąc kurwa kimś innym
Za dużo razy już raniłem tutaj niewinnych
[Zwrotka 2]
Piszę ten numer, bo sprawia to że nie piję wódki i nie muszę płakać
Ty jej nie pijesz, nie piszesz, więc nie chcę o tym myśleć
Kurwa, mam pusty pokój
I pewność, że nie zasnę, a nie chcę tykać prochów
Wiesz czemu mała nam tu nie wyszło?
Wcale kurwa mać nie przez odległość
A ja po prostu chcę robić muzykę
A reszta w życiu to wszystko mi jedno
Praca? Niech będzie
Studia? Dokończę
Ale nie tworzyć nie umiem i siema
Byłaś ostatnią z wartościowych spraw, które tu miałem do stracenia
Pusta linijka, bo nie umiem wyrażać tego jak bardzo ciebie doceniam
Musiałem napisać ten jebany track, bo jak to wyrzucę to może zasnę
Jest jeszcze czwartek, kończy się luty, w pół do dwunastej
[Refren]
Wyję do gwiazd, nic o mnie nie wiecie
Mam tutaj tę twórczość, bez której byłbym śmieciem
Nie chciałbym siebie poznać będąc kurwa kimś innym
Za dużo razy już raniłem tutaj niewinnych