Filipek
Mafia
[Zwrotka 1]
Twoi raperzy dali by se nerkę wyciąć za legal
A drugą tutaj za to, by krążek się dobrze sprzedał
Walę kielona za swoją ekipę i zapowiada się jakaś boruta
Zawsze kasowałem tutaj pedałów
Szybciej niż kurwa admini facebooka
I nie masz tutaj, ziom od cholery
Przyznać, że wolisz śpiewane refreny
Takie bez jaj i bez kurwa sensu
Po to by tupać nóżką ze sceny
Hip-hop is dead, resuscytacja nie uratuje zajawki w rapie
Odkąd metodę "usta-usta" zaczął stosować Igi z "Buziakiem"
Kochałem rap jak własną matulę
Teraz się kurwa przyznaję z bólem
Gdy na Wigilii pijany dziadek
Pyta dla beki czy jeszcze rapuję
Banda debili chce mi tu wmawiać
Że rap się rozwija z każdą dekadą
Mi się już cofa na widok przygłupów
Którzy na klipach mnie częstują braggą
Kiedyś by w rapie być autentyczny
Stawiałeś wszystko na jedną kartę złamasie
Dzisiaj by tylko osiągnąć sukces
Stawiasz na jedną kartę - na czasie
Zaszyj mi usta, bo jestem bezczelny
Nie tylko ziom polityczny poprawnie
Jeśli zdradziłem swe ideały
Wyrzuć me płyty i teraz popraw mnie
[Zwrotka 2]
Wyłącz mikrofon twoim raperom, gdy wchodzą na scenę
Przecież te wtyczki nawijają za nich
To dla publiki nie jest problemem
Bo Ameryka, bo kurwa coś tam
Polak cebulak nie kmini artysty
Powiedz po prostu, że bez masteringu
Byście tu wszyscy brzmieli jak pizdy
Filip to więcej niż twoje marzenie o byciu raperem
Wyrzygiwałem swoje uczucia
Nie chciałem być drugim Eminemem
Rap to był dla mnie jebany pamiętnik
Plułem słowami, których na codzień bałem się mówić
Bo ciągle gadali, że trzeba żyć z ludźmi w jebanej zgodzie
Żadnej kariery tu nie zrobiłem, moje numery
Zna paru ziomali przez utożsamianie
I to, że też przeszli podobne problemy
Nie zarobiłem z tego tyle siana
By kupić coś poza fajnym outfitem
Mam to w kutasie, gdy wysyłam CV
A w międzyczasie kończę se płytę
Moje życie to melanż, choć mówią, że dojrzałem
To wciąż daleko jeszcze bym zaczął wygrywanie
Niczego nie mam w planie
Oprócz koncertu w weekend
Puść mi ten numer za rok
Nic sie nie zmieni typie