Filipek
Mnie się nie da dotknąć
[Zwrotka 1]
Kwit, gonicie wszyscy jebany kwit
Za to wam pęka kolejny litr
Który w promocji podarował Lidl
Kwit - kupisz za niego wszystko
Jak dużo to masz miłość
Jak mało chociaż czystą
Wszystko, wszystko, co dla mnie znaczy "wszystko"?
Może bezsenne noce, przez które nam nie wyszło
W tym życiu mogłem wybrać: tyrę, albo muzę
A po kolejnych płytach ktoś tyra mnie za muzę
Mała nie płacz, że wolałem wybrać grę
Życie to freestyle, źle, że jeszcze kocham cię
Pisze po nocach, gdzie dają po nosach w tle
To już nie jara mnie
Moi znajomi się przestali pytać jak idą nagrywki
Wszystkie dziewczyny, które tu miałem
Potraktowałem jak jebane dziwki
Nie oczekuję od życia nic więcej niż wygraną z rapem
Pierdolę nawet papę, chcę mieć wygraną z rapem

[Refren x2]
Spełniam dzisiaj sen
Ile dałem ci, tylko ja to wiem
Nie rób proszę scen, mnie się nie da dotknąć
Już przywykłem, że na końcu jest samotność
[Zwrotka 2]
Świt, znowu mnie wita jebany świt
Jak Yelawolf, piłem przez noc
I nawet nie będzie rano mi wstyd
Pół życia kurwy leciały na mój fejm
Jestem wybrakowany z poczucia miłości, wiem
Powiedz tym laskom, Filip to asshole
Chcę jedną na sto
Raz bywał las rąk i wchodziłem jak w masło
A raz po nocach wyłem, bo męczyło mnie chamstwo
Całe me życie to jeden paradoks
I jak coś udaje się, to zaraz spieprzę
Muzyka była dla mnie jak tlen
Gdy traktowałem ludzi jak powietrze
Muza oznacza tu dużo więcej
Niż powód, by ciebie zaciągnąć do wyra
Muzyka tu daje wyraz mnie
Chociaż traktuję ją kurwa nad wyraz
Chcę być na szczycie
Fani, gdy nas tu widzą, mówią jak o zaszczycie
W rapie jeszcze dwa lata i czeka nas zaszycie
Tutaj, gdzie wszystkie prawdy są grubymi nićmi szyte

[Refren x2]
Spełniam dzisiaj sen
Ile dałem ci, tylko ja to wiem
Nie rób proszę scen, mnie się nie da dotknąć
Już przywykłem, że na końcu jest samotność