[Intro]
Moi kumple gonią kwit
Na ulicy nie ma skrrrt, pozostaje tylko spryt
Patrzę na Ciebie jak śpisz, chciałbym się nie martwić tym
Myśląc co będzie za rok, a nie, żeby przetrwać dziś
[Zwrotka 1]
Nie imponuje mi twoja przewózka i twoje chain'y
Baby, young baby, liczenie pengi, po twoim hajpie tu przyjdzie następny
Nie rucham od dawna tych małolatek, które by chciały mieć chłopa rapera
Bo znikną jak melanż, o, kiedy będę się chciał tutaj do kupy pozbierać
Nie wiem czy Biedroń, czy Bosak, każdy chce mówić tu o moich losach
Na zaufaniu od dawna mam osad, nie mówię jak żyć, bo ty wiesz to sam (bo ty wiesz to sam)
Każdy chce mówić tylko co jemu tu powiększy zasięg
Wygłaszać poglądy tak popularne, że wylądują na karcie na czasie
Nie wierzę tobie, jak nie miałeś nigdy w tym kraju przypału
Jak na twoim koncie nie widniał debet, po ścianie nie łaził żaden karaluch (żaden karaluch)
Jak nie zrzucałeś się na rakietę do kryminału
Jak twojego zioma nie pochłonął nałóg, jak wszystko tu zawsze miałeś na legalu (kurwo)
[Bridge]
Moje ziomy gonią kwit
Jak chcesz to, co ja mam dziś, musisz kurwo wyrwać mi
Wszędzie wokół patologia, też czasem jestem jak patus
Na tym świecie pięści używasz częściej niż paragrafów
[Refren]
Moi kumple gonią kwit
Na ulicy nie ma skrrrt, pozostaje tylko spryt
Patrzę na Ciebie jak śpisz, chciałbym się nie martwić tym
Myśląc co będzie za rok, a nie, żeby przetrwać dziś
Moi kumple gonią kwit
Na ulicy nie ma skrrrt, pozostaje tylko spryt
Patrzę na Ciebie jak śpisz, chciałbym się nie martwić tym
Myśląc co będzie za rok, a nie, żeby przetrwać dziś
[Zwrotka 2]
Robimy muzę z bandą przyjaciół, co daje nam hajs
Mam za sobą label, który mnie wspiera, to mój enterprise
Mam za sobą ziomów, którzy ze mną byli tu od pierwszej bitwy
Pieprzę wyścig kto podbije OLiS, zrobi dobre view'sy i lepsze "sku sku"
Mam charakter taki, że ciągnie mnie w górę, mimo mankamentów
Doszedłem do fejmu, pomimo ekspertów, pomimo tego, że brak mi talentu
Nie boję się beefu, głowa do góry, ile nie było, to patrzę przed siebie (o)
Twój idol po czasie jak wchodzi na backstage, to nagle jest wege
Zawsze taki sam, nie pozmieniała mnie akcja rapera
Nie zdałem w chuj dawno matury z matmy, a zbudowałem tę markę od zera
Przed osiemnastką uciekałem z chaty, bo tylko w muzie szukałem schronienia
To tylko tacy osiągają sukces, a czasem to życie kurwa pożera
Mam w psychice rany, jak pojebany je czasem otwieram
Ale przez wersy, które tu piszę, nie będzie nigdy już tam zakażenia
Dwa dwadzieścia to mój rok
Cały świat przeżywa kryzys, ale u mnie wreszcie spoks
[Refren]
Moi kumple gonią kwit
Na ulicy nie ma skrrrt, pozostaje tylko spryt
Patrzę na Ciebie jak śpisz, chciałbym się nie martwić tym
Myśląc co będzie za rok, a nie, żeby przetrwać dziś
Moi kumple gonią kwit
Na ulicy nie ma skrrrt, pozostaje tylko spryt
Patrzę na Ciebie jak śpisz, chciałbym się nie martwić tym
Myśląc co będzie za rok, a nie, żeby przetrwać dziś