Filipek
Pójdę jeszcze dalej - recenzja
Filipek - Pójdę jeszcze dalej [2014] - recenzja

Wstęp:

Nie będę ukrywał że „Pójdę jeszcze dalej”, to jeden z tytułów z „głębszego” podziemia, na który czekałem ze sporym zaciekawieniem. Po „Novum”, które tak naprawdę rozdziewiczyło Filipka w mojej świadomości słuchacza i zostawiło pozytywny oddźwięk, poprzez wiele mocnych, punchline’owych linijek, typowych dla wolnostylowca, apetyt był całkiem spory. Czy „kwiat polskich freestyle’owców” spełnił moje oczekiwania?

Całokształt:

Po części tak. Dlaczego? Gdyż znajduję tu coś, czego właściwie szukam w naszym rodzimym rapie, czyli linijek, które mimo swojej oczywistości, będą tak apetycznie ujęte, że będę chciał je konsumować wielokrotnie i będę do nich często wracał. To, że punchline’owe metafory Filipka należą do najlepszych w Polsce, nie podlega wątpliwości. Nie przeszkadza mi zupełnie fakt, że momentami czuję się, jakbym słuchał jeden z freestyle’ów rapera z Milicza. Ma to w sobie pewien urok i albo to się lubi, albo uważa za niezjadliwe. Jedno jest pewne, koło „Pójdę jeszcze dalej” nie da się przejść obojętnie. Każdy znajdzie tutaj znajdzie coś dla siebie. Od mocno braggowych „Poznasz nas po ksywie” czy „Będziemy karać każdego bożka”, po refleksyjne „Haud Iqnota Logur” czy „Que Lindo Es Sonar Despierto”. Mimo, że osobiście nie przepadam za trackami z typu tych drugich, wymienionych przeze mnie, to tutaj „mądrość życiowa”, płynąca z ust tego co by nie mówić, młodego jeszcze chłopaka, jest jeszcze znośna do przełknięcia. Dodatkowo warto docenić również, bogate słownictwo i oczytanie rapera, bo chyba każdy z sprawdzających jego twórczość, choć raz zasięgnął języka u Wikipedii, aby sprawdzić, o co tak naprawdę chodziło autorowi. Mam dla Was lepszą ofertę, od tego macie Geniusa!

Goście:

Na dobry początek, w utworze „Taki jestem prawilny” dostajemy gościną zwrotkę od Czeskiego, można rzec kolegi po fachu, freestyle’owca. Zwrotka Jacka, który za zadanie miał opisać związki damsko-męskie jest jednym z plusów albumu i nie ma się co dziwić. Czeski to nie jest już raper z pierwszej łapanki i coraz śmielej puka do drzwi mainstreamu. Życzę z całego serca, żeby w porę mu ktoś otworzył.

Na „Toksykologii” usłyszymy aż trzech raperów – Era, Barona oraz Matisa. Panowie dostosowali się poziomem do gospodarza, który akurat w tym numerze zupełnie nie zachwycił. Dziwi i smuci mnie słaba forma Era, którego jedynego z tego towarzystwa znałem i liczyłem po cichu, że otworzy sobie drogę, do większego grona słuchaczy. Zawiódł mnie jednak po całej linii. Baron i Matis to dla mnie gracze anonimowi, więc nie mogę odnieść się do poprzednich utworów, tak więc nie oczekiwałem za wiele. I tak naprawdę wiele mi nie dali. Trudno mówić nawet o solidnych szesnastkach.

Ostatni numer z gościnką, to „Ambiwalentny dzieciak”, do którego dograł się TMK aka Piekielny. Raper chciał zaprezentować wachlarz swoich umiejętności w ciągu minuty, co nie wyszło najlepiej. Co za dużo, to nie zdrowo, jak to mawiają. Przyśpieszenia robione na siłę, zupełnie nie cieszą ucha, a wręcz odstraszają. Tu również mały zawód, jednak patrząc na całokształt zwrotka solidna.

Bity:

Skończyły się czasy, kiedy to Filip musiał zmagać się z „kradzionymi” bitami. Wraz z wzrostem fejmu, trzeba zacząć traktować rap na poważnie, stąd też cała płyta nagrana jest na producenckich podkładach. O tym, że bity podrzucone przez Ksywabezdja czy Fuso, to klasa sama w sobie, nie trzeba nikogo przekonywać. Swoje pozytywne wzloty miała również Lema (Vae Victis, Taki jestem prawilny) czy Golec (Będziemy karać każdego bożka). Zupełnie nie trafiają do mnie natomiast podkłady Grejtu, a ten z „Toksykologii” zdecydowanie męczy już przy drugim odsłuchu.

Wersja fizyczna:

Jak to na podziemie przystało, otrzymujemy podstawową wersję digipacka, co dla mnie jako zwolennika plastiku jest zawsze policzkiem. Szata graficzna również nie powala na kolana, jednak patrząc na cenę nośnika nie można było oczekiwać luksusów. Z tyłu, czyli tam gdzie zazwyczaj znajduje się tracklista(w tym wypadku jest w środku – innowacyjnie) znajdują się równie klasyczne podziękowania dla znajomych i dla osób które pomagały przy tworzeniu płyty, plus loga patronów medialnych. Cieszmy się tym co mamy i wspierajmy Filipa w jego działaniach, to być może za parę lat, doczekamy się solidnego plastiku, który z dumą będziemy mogli postawić na półce.
Numery godne polecenia:

-Będziemy karać każdego bożka
-Poznasz nas po ksywie
-Vae Victis

Ocena: 3/5

To oczywiście początki Filipka i mam świadomość na co stać tego zawodnika. Czekam na kontrakt z wytwórnią która pokieruje jego działaniami, a reszta powinna przyjść naturalnie. Trzymam kciuki!