Filipek
Masa skili obliczona
[Zwrotka 1]
Siema, raperzy mieli zjeść tamten rok
Więc dzisiaj są nażarci, ale po mefedronie
Ja zjadam kurwa ten, a ponoć nie mam flow
To nie przeszkodzi żeby, zasiąść na tronie
FP prawie kurwa jak nomina sacra
Więc jak mówię że niszczę, to są to święte słowa
Wiesz, że, tutaj mam wpisaną w aktach
Opinio twórczość, która zostaje w głowach
Bo nigdy nie włączałem typie świateł mijania
Nawet na drodze wyjątku, mając vis-à-vis prawdę
I jeszcze przed dwudziestką, chcę wygrywać życie
Tej charyzmy nie kupisz, a publika jej łaknie
Prosto z mostu jak Alianci w Ardenach
Biorę tu kurwa mainstream bez żadnych populizmów
Bez ćpania i bycia z dziwkami na siema
To moja kariera, popatrz gdzie jestem teraz
[Refren]
FP ty musisz się określić szybko
Albo pokochaj mnie, albo znienawidź
Dzisiaj to teraźniejszość, wczoraj to była przyszłość
I czuję, że kochają, czuję też zawiść
I albo mnie przekopią, albo poniosą tłumy
Taki styl życia mnie kurwa uzależnia
Tu mam twarde zasady, otwarty umysł
Ze spaceru na linie, zrobił coś na styl bieżni
[Zwrotka 2]
Mam pasję, na którą kwitu nie da mama mi
I tak rapowałem nie wiem, chyba rok wcześniej
I spokojnie, rok minął, się zgadza z rapu kwit
Ale to jeszcze nie to, nie życie we śnie
Na bitwach byłem katem, jak Jürgen Stroop
Się palił w kurwę strop, nie wiem po co się witam
Katem jak Jürgen Stroop, jestem za skromny bo
Byłem tak dobry, że Moczarski by nie miał pytań
Co drugi chce być kotem, tak rapuje co wers
Jak wymieniają ksywki, to myślę jeden pies
Konsumpcja mego rapu, odbije się to marnie
Jestem wisienką na torcie, co stanie tobie w gardle
I podjąłem decyzję, że chcę kurwa spróbować
To już nie ten sam Filip o którym ty powiesz znam go
Już nie ten bez perspektyw z którym waliłeś browar
Poznałem swoją wartość, ale jak chcesz to kłam bo...
[Refren]
Już mi tu nie zależy, na opinii postronnych
Przemysł będzie bezbronny, gdy puszczę swoją płytę
Robię to tak jak chciałem i kurwa weź zapomnij
Że ktoś z podziemia wyjdzie, stąd szybciej niż Filipek