Filipek
Smutne outro
[Intro]
Yo, smutna piosenka na wesołym bicie
Freestyle
Chcieliście outro, będzie, kurwa, outro, ej

[Zwrotka 1]
Siedzę sam na pustej chacie, nie mam do kogo otworzyć mordy
Tak samotny, że wydzwoniłbym eskortki
Zapłacę kafla, nie muszą ściągać spodni
Niech mnie choć przytulą, tak proszą te cuck-oldy
Ściany jak psychiatryk, połowy mebli nie mam
Jakbym właśnie wrócił od dewelopera
Brak mi nawet kotów, choć to złośliwe istnienia
Jak darły się o piątej wyrzucałem je w marzeniach
Ci idioci piszą "niech wróci stary Filipek"
A ja właśnie se tworzę najszczerszą płytę
Chuj czy będzie złota, niech opisze życie
Nie musisz nawet kupić, niе mam problemu z kwitem
Na terapii mówią, żе w końcu się u mnie skruszy beton
Co mają mówić, jak płacę kafla co miesiąc?
Teraz jak to piszę mam ochotę się rozpłakać
Ale jakoś przejdzie, zawsze przechodzi do lata

[Przejście]
To jest takie smutne outro
Ale na wesołym bicie (he)
I dalej już, kurwa, nie mam rymu
Freestyle, Fifi marzyciel
[Zwrotka 2]
Dzwoni księgowa, mówi, ze mam pół miliona
Dzwoni menago, kwota jest podwojona
Kiedyś to z sianem dramat był jak Antygona
W mieszkaniu na przypał darli się jak mandragora
Mieszkanie na przypał, życie na przypał
Z pracy wyjebali, bo koncert przedłużył wypad
Licencjat witam na rynku, kto o to pytał?
Ziomek mówił, że dealerka jeszcze nas przywita
R.I.P Preston, pamiętam klimat rozmów
Robiliśmy "Gambit", poszło gówna parę klocków
Kusiła Warszawa, gdy nie miałem w życiu bodźców
Ale jestem 71, więc mówię prosto z mostu
Wymyśliłem sobie rap
Przez to się nie odzywałem z moim ojcem kilka lat
Dzisiaj te relacje wyglądają tak
Jakbyś wprost do pendolino przesiadał się z TLK

[Przejście]
Lecę sobie smutne outro
Ale na wesołym bicie, hehe
Raz, dwa, trzy

[Zwrotka 3]
Zarobiłem trochę, nie dałem odczuć ziomkom
Jak miałem przewózkę, to tylko, kurwa, A5
Leci mi Kuban, szczęścia życzę na okrągło
Też pamiętam czasy, gdy mnie rano witał Mordor
Pracowałem na cieciowni i w call center w eurobanku
Jak zapłaciłem za pokój, wyżyć z tego to był parkour
Bez bogatych starych, miałem łeb na karku
Więc jak słyszę rap o biedzie, to nie robię sobie żartów
QQ to serce, ekipa, nie kartel
Choć jak będzie trzeba dla nich, to zakończę beef nokautem
Nikt nie pytał się, kurwa, o zyski z tantiem
Bez pierdolenia o ciuchach przejęliśmy rapem kartę
I jest mi lżej
Bo przez freak fighty miewało się trudny sen
Najlepszy szampan, wyjebany fame
A rano nie mogłem patrzeć na obraz jak Dorian Gray
[Outro]
Dobra, kończymy ten freestyle
Za więcej nie zapłaciliście eej