Kukon
Elegansior
[Zwrotka 1: Kukon]
Oczy patrzą, żyje miasto jak podjeżdżam z koleżanką
Połknij to i popij to zanim znów zrobi się jasno
Pokmiń to i odbij bo nie znają się za bardzo
Blondi, nie masz broni więc nie cwaniakuj tym laskom
Jestem ustawiony pod hotelem po to cacko
Jeżdżą dziwne fury, znamy teren elegancko
Chodzą dziwne dupy, mają cerę idealną
Nigdy nie zaufam już kokainie i fankom
He, młody alfons, a wcześniej taki dobry chłopak
Bardzo ładna, ale nie można się w niej zakochać
Sprawa tajna, dzwonią telefony, sypię brokat
Palę jointa, drugą ręką kręcę z włosów loka

[Zwrotka 2: lex clockwork]
Nisko spodnie, gadamy o wyższych sumach
Tej nocy już nie zaśnie bibi, dziś jak Kat DeLuna
Wiedzą co to Ogrody, rośnie temperatura
Na szyi czarna puma, wpadliśmy się pobujać
Siedzę na telefonie i siedzi mi ta dupa
W balu na maratonie nie gadaj mi o sztukach
Miała wpaść tu na moment, a wystygła mi zupa
Kiedyś jeszcze zadzwonię tylko musi mi się udać
Tutaj życie wbija mocno tak jak na klatę but
Serce bije tylko nocą, serce zimne jak lód
Dalej oddaję to blokom, tutaj lubimy czuć
I znowu tańczę bez ciebie, znowu zmarznę bez słów
Wchodzę grubo z tobą w zakręt albo mam déjà vu
Lecz jak kiedyś ciebie znajdę, później będziemy śnić
Myśli znowu, łatwopalne, czasy brudne jak kwit
Podejdź bliżej, to popatrzę, to już nie Piękny Syf mała