Kukon
Nie wpadne na święta
[Zwrotka]
W tym roku nie ma ogrodów, w tym roku nie będzie płyty
Jakoś nie miałem humoru, jakoś nie miałem weny
Chyba byłem już zmęczony, bo wszędzie były...
Bo wszędzie były problemy, ona wychodziła z domu
A wcześniej robiła sceny, ja nagrałem parę tracków
Potem zebrałem ekipę, zarobiłem w kurwę szmalu
Bo jeździliśmy co weekend
A potem w każdym hotelu mieliśmy najlepszy balet
Mieliśmy najlepszy balet, mieliśmy najlepsze panie
Mieliśmy najlepsze panie, nie mieściło się w kiermanie
Bo w opór zatankowane
Niech chuj strzeli takie chlanie, weź pozbieraj się nad ranem
Trochę się pozmieniało, odkąd się nie nawijało
Wiem, wiem, to nie tak miało być, zamknij pysk, to mój styl
Jestem wolny jak ptak
Choć wolałbym pisać książki kiedy tęsknie za wolnością, której ty chciałbyś się pozbyć
O chuj to rozbić, kontrakty mogą czekać
Boje się takich spojrzeń na lotniskach i galeriach
Nie chciałbym zawieść fanów i nie chciałbym zgubić lekarstw (niestety to nie wyjdzie)

[Refren]
Niestety teraz to nie wyjdzie, nie wpadnę na wigilię
Nie damy rady się zobaczyć, ale zarzuciłem haczyk
Teraz czekam aż dygnie
Niestety teraz to nie wyjdzie, nie wpadnę na wigilię
Nie damy rady się zobaczyć, ale zarzuciłem haczyk
Teraz czekam aż dygnie