Zwrotka 1
Woń kwiatów w ranach, upadki znieczulam znakiem heliotropu
Przy takim bólu Hrabia Dracula zawiesił karierę na kołku
Utkany w słońcu potrafię rozpruć ostatnie promienie nadziei
Z Was wyjdą nici, to nie czas na naszych ciał peryhelium
I nie padnie na mnie jak Dekster i Diego, cieniem człowieka zostanę
To nawet w Górniczej Dolinię, nie będę miał żadnych barier
Bo prawdy pragnę, przede mną nie, ukryję tajemnic Amszilas
I skończę ze złamanym krzyżem Mordimer Madderin state of mind
Płoną niech stosy mych myśli, to nie łatwe potępić bliźnich
Ale to chyba nie grzech, że nie jestem w stanie poświęcić bliskich
Czarne płaszcze nie zdradzają panie Fragenstein
Bo tu każdy kryje swego jak obrona w NBA
Jak Hanzo Salamandra zdrada zatruwa Ci życie
A gra dla Was jest już warta tylko świeczki z arszenikiem
I to nie zostawia złudzeń o powrotach z nieświatów
Są jak jerychońskie róże na grobach przyjaciół
Ref. x2
A Ty piastuj fundamentom świątyń mych wartości
Wieże do nieba, wieże do nieba, wieże do nieba co?
Zamieniam w nieprzeciętność me chwilę przeciętności
Wieże do nieba, wieże do nieba, wieże do nieba co?
Zwrotka 2
Te zwrotki przepisane na puste kartki norymberskiej kroniki
I jakoś nie wisi mi to bardziej niż ogrody Semiramidy
Zostawiam tu pełno zagadek jak Sfinks i temu właśnie zjadam sam siebie
Nie Stairway to Heaven jak Led Zeppelin, a w drabinie Jakuba ostatni szczebel
Gdy poszukiwanie świętego graala to już nie kielich goryczy
Bez owijania w bałnę, jak Całun Turyński
Ej mainstreamie w walce z underdogiem, gdzie Twoja dusza Barghesta nie każ
Mi się przebić bokiem jak włócznia przeznaczenia
Burj Khalifa słów konstrukcji każde wysoko mierzy zdanie
Już nawet Emilowi Krebsowi język się plącze na wieży Babel
Mam piękne wnętrze jak Michał Anioł to moje opus magnum
I niczego mi nie brakuje, no może oprócz tchu
Refren x2
A Ty piastuj fundamentom świątyń mych wartości
Wieże do nieba, wieże do nieba, wieże do nieba co?
Zamieniam w nieprzeciętność me chwilę przeciętności
Wieże do nieba, wieże do nieba, wieże do nieba co?