[Zwrotka 1: Bazi]
Chce mieć do mej głowy chory dostęp
Jak Mr. Robot robi mi problemy spore głos ten
Bo wiem co mogę zrobić i znam swoją role proste
Ale przeszkadza osobowościowy rollercoaster
Czuje że mogłem zrobić naprawdę wiele
W sytuacjach gdy myślałem, że nie mogę zrobić nic
Już uwolniony i nie straszne mi są żadne cele
Chyba że cela do której mi się nie godzi wbić (schiz)
Chłopaku mi się przez dragi pogłębia
Już zaprzeczam sobie w co drugim tracku #tragikomedia
Demony obróciły mi świat do góry nogami
Gdy sięgałem dna to one były do góry rogami
Serio ciągnęły na 9-ty krąg piekła
Inferno mogą pochłonąć zbiegłem stąd jednak
Się trzeba wygrzebać bo wierze, że swoje jeszcze zrobię
Mogę wszystko zjebać, ale ważne jest ile jeszcze mogę
[Zwrotka 2: Oxon]
Mogłem nie mieć szansy byś mnie znał skądkolwiek (Nie)
Mogłem zboczyć z trasy wiele razy tracąc orient (Tak)
Klasyk! Co do pracy zawsze szło mi maks opornie (Aha)
Ale wciąż robiłem rapsy od lat kurwa bardzo w formie
Licząc że to jakoś porwie kogoś, że tych ktosi zbiorę hordę mnogą
Że wystarczy dobre słowo i gdzieś swoją dojdę drogą
Wytrwałości dojrzę owoc, zgarnę czego pragnę
I nie ważne że brzmi obcesowo
Choć mnie parę gości na dno chciało wziąć ze sobą
Było dość nerwowo lecz wiedziałem że ktoś wciąż jest obok
Kto da wsparcie? - Powie mi dasz rade, rusz że może głową
Masz przewagę nad tym i co chcą a-a-ale coś nie mogą
Muszę szczerze przyznać sam sobie jestem winien
Często grałem źle nigdy nie wnioskuj po mojej dobrej minie
Na co skille? Wciąż jak płotka nie ma mowy o rekinie
Mogę więcej, więc się biorę zanim noc nie minie
[Refren x2]
Strach mrozi serce gdy myślę nie wiele brakło
A co by było już zawsze będzie zagadką
Czasem za sercem iść wcale jest nie tak łatwo
Lecz życie samo tu z siebie się zmienia rzadko
[Zwrotka 3: Kojot]
Mogłem mieć farta i urodzić się w tak pięknym domu
Duży pokój gdzie na ścianie wisi moje 5 dyplomów
Zamiast tego z miejsca na miejsce ciągle na kolejnym z torów
Znów wykolejony, znowu bez perspektyw, bez wyboru
Mieć bogatych rodziców, w ogóle mieć dwoje rodziców
Tatę który gra w piłkę ze mną, nie myśli znowu o piciu
Zamiast tego bunt i zapisane kilka brudnopisów
I rozkmina czemu akurat ja przechodzę to gówno w życiu
Mogłem żyć sobie z rodzinką pod kloszem
I mieć wszystko pod Nosem o co tylko poproszę
A nie myśleć rano czy się z łóżka szybko podniosę
By w szkole znów pytali jak ja wszystko to znoszę
I może mogłem lecz pieprze użalać się nad sobą
Mama dała wszystko bym potem zbudował się na nowo
I choć wiem że życie tu nie traktuje nas jednakowo
Nie ważne co było a co będzie, mi wierz na słowo
[Zwrotka 4: PeeRZet]
Mówili że mogłem zrobić killing spree tych debili w mig
I brać tequili łyk gdy leci ich w tej chwili krzyk
Będą śmiać się nie zależnie ile wpierdolili brzytw
Bo chcą tylko kwit za niego opylili nawet wstyd
Mogłem być mamony więźniem, ścigać ją nawet we śnie
Kupić sobie szczęście, na Insta byś napisał "nieźle!"
Jak Ci co jadą po korpo, że tam brata sprzeda brat
A byle się nachapać sami Ci tu wepchną pusty rap
Mogłem pójść tą drogą, mieć markę albo logo
Jak co drugi DJ Bobo dziś liczyć hajs jak robot
Mogłem nie przejmować się tobą, pchać Ci tani syf
Byle zysk zgadzał się, nie istotny skilli sznyt
Lecz to co mogłem dziś nie martwi mnie, bo wszystkie walki te
Wziąłem na barki wbrew opiniom i jak życia architekt
Nakreśliłem dobry plan w którym Przemek to Mądry pan
I konta stan rośnie sam ja tylko dbam o dobry fun
[Refren x2]
Strach mrozi serce gdy myślę nie wiele brakło
A co by było już zawsze będzie zagadką
Czasem za sercem iść wcale jest nie tak łatwo
Lecz życie samo tu z siebie się zmienia rzadko
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]