Marques Houston
Ale...
[Zwrotka 1]
Jestem tu sam jak pierdolony palec
A idę do przodu bez żadnego ale
Może w zyciu dostrzegam mało zalet
Ale to nie tak, że nie widzę ich wcale
Wady ciągle podklepują rady
One nie są mi obce jak hip-hop z Kanady
Na nich się znam, jestem profesorem
I nie zmieniam tego, chyba to trochę chore
Patrzę co biorę, robię to świadomie
A potem się kurwa dziwię, że świat tonie
I na początku wszystko jest wyjątkowe
Dopiero później prawda każe nam wyzdrowieć
Masz ochotę jej powiedzieć ''idź sobie''
Ale tylko ona jest po Twojej stronie
Mi też się to nie mieści w głowie
Nie mieści jak sześciu MCs w wagonie
W sercu cały czas mam kakofonię
Ty ułóż te dźwięki w jedną symfonię
Nie siedzę na tronie, ja od tego stronię
Mam większe ambicje niż bycie idolem
Mam serce uzależnione od prawdy
Robiąc rap, je wypuszczam z klatki
Chcę czuć się wolny, więc już wiesz człowiek
Dlaczego to robię dwa cztery na dobę
[Refren] x2
Tu za bycie sobą wytykają palcem
A jak coś osiągniesz, mówią, że to fartem
Ciągle mają jakieś "ale", pajace
Zawsze, gdy ich widzę, mówię: ale pajace!

[Zwrotka 2]
Mam masę wad niebezpiecznych jak bomby
A producent ma wyjebane, bo zerwałem plomby
Właściwie dwóch producentów z pokoju obok
Z którymi się dogaduję jak student z wyrok-prorok
Stoję obok, swoje wady widzę
Jak ten fejm co zamieszkiwał Wadowice
Nie szukam zrozumienia jak papież z ? Widzew
Emocjonalnie jestem blady lata, a nie blady tydzień
Na dwudziestu dwóch, piłka jest jedna
Dwie bramki, a na sześć miliardów, nie wiem, zgadnij
Wiem, że jedna z nich musi być moja
Z mentalnością pyskatego gnoja łatwo strzelić gola
Ale równie łatwo jest zejść z czerwoną kartką
Albo tanim winem wyjebanym pod klatką
Ten rap to moja winda, do góry pędzę
A śmiecie mnie zatrzymują na każdym piętrze
Na każdym piętrze ziomuś
I juz tak będzie, i tak to już jest
I tak jest, że już...
[Outro]
Tak to jest zaprogramowane
Nigdy do końca nie jest tak, jak chciałeś
Nigdy do końca nie jest tak, jak chciałaś
Nigdy do końca nie będzie gitara
Pamiętaj o słowach, które mówiła mama
Bo z czasem widzę, że miała rację, nara

[Refren] x2