[Zwrotka 1]
To nie tak, że ciągle się staczam
Ja wierze, że coś jest tu na dnie
Weź głęboki wdech i nie oczekuj, że wypłyniesz jeżeli chcesz skumać mnie
To niełatwe momentami, jak u tych co co weekend niszczą nosy sobie
Psychozy zjadają banie i śledzą ludzie Cie, słyszysz głosy w głowie - ja też
[Zwrotka 2]
Skąd mam wiedzieć co to za dzień jest, wydaje się przedziwny mi świat
W każdy dzień tygodnia wgląd mam ziom przez inny pryzmat
By się winny przyznał zarzuconym czynom, dobrze ale
Tylko zbyt przyziemne to jest no a znów gdzieś odleciałem - przyznaje
[Zwrotka 3]
Wiesz co mnie męczy? Już wiesz, nie wiesz czego się spodziewać już
Ty nie lubisz zmian, ja idę w ich stronę, jeżeli chcesz to poczekaj tu
Serwuję sobie sam je, mimo ich to wciąż ten sam niewyważony typ
Leję tu lawę nie wodę, a mimo tego wciąż mam ten sam niewyparzony pysk
Nie rozumiem co znaczy czy niechce - dobieraj wrogów z głową tu
Bo skracam ich o nią jeszcze nim cokolwiek wyrządzić zdążą tu
Skąd oni się biorą tu, Skąd oni się biorą tu
Mmm.. zawsze chaos ze mną pokój z Tobą, fruń