[Refren]
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
A po sobie zostawię moje życie a nie posąg
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Całe życie musiałem walczyć jak Fidel Castro
A papierowy księżyc przypominał, że jest o co
[Zwrotka 1]
Pewnie w spadku ojciec podarowałby mi wózek
Możecie nie wierzyć, ale strasznie by mnie urzekł
Wziąłbym go jak facet i bym pchał go ulicami
Nigdy nie dbałem o siebie, a o was jak święty Józef
Czuję, że się duszę, ale to nie wina smogu
Komu mam zaufać jak nie zaufałem Bogu
Całe życie się ryłem, a dla Was ryje się dalej
A ty podchodzisz z pytaniem - "Gdzie ten stary Intruz?"
Piłem, ćpałem, trenowałem, się gubiłem, uciekałem
Nie wierzyłem, nie kochałem, dziś pochowałem animusz
Sam zaczynam jeść jak już inni się najedli
Trzeba się nauczyć pokonywać swoje lęki
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
A po sobie zostawię moje życie a nie posąg
[Refren]
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
A po sobie zostawię moje życie a nie posąg
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Całe życie musiałem walczyć jak Fidel Castro
A papierowy księżyc przypominał, że jest o co
[Zwrotka 2]
Zawsze siÄ™ znajdzie taki drugi wujek sknerus
Zawsze ma więcej, ale tobie mówi nie rusz
Będzie trzeba sam usypię wzgórze, ono da mi widok
I będę podziwiał z góry niczym z lotu ptaka pilot
Pochodzę z ulicy czyli dla większości z nikąd
Aby móc się ogrzać na niej nie wystarczy trykot
I kiedy patrzÄ™ na billboard nie dowierzam
I nie wiem sam czasami dokÄ…d zmierzam
Wszyscy gdzieś odeszli, został ciężar
Chyba wezmę go na wózek no i sprzedam
I jeśli kiedyś miasto postawi mi posąg
To niech go lokalni na złomowisko wywiozą
[Refren]
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
A po sobie zostawię moje życie a nie posąg
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Całe życie musiałem walczyć jak Fidel Castro
A papierowy księżyc przypominał, że jest o co
[Zwrotka 3]
Jedni w willi w Bierkowicach, a inni w blaszanej wiacie
Przy grzałce się grzeją i radości sobie życzą
To ta chwila, która powinna być w rodzinnym klimacie
Ja spowiadać się będę, ale tylko przed ulicą
Każde miasto powinno mieć swojego poetę
Każde ma żebraka i polityczną kuwetę
I kolejny dzień odfrunął porzucony na wietrze
Czuję jego urok w jego każdym milimetrze
I tak będą miały to czego nigdy nie miałem
Jeśli kiedyś na mej drodze stanę naprzeciwko kata
Dumny będę, że w rodzinnym mieście dom wybudowałem
A moje dzieci patrzÄ… na nie tak jak kiedyÅ› tata
[Refren]
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
A po sobie zostawię moje życie a nie posąg
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
I ja, syn złomiarza, będę podziwiał je nocą
Całe życie musiałem walczyć jak Fidel Castro
A papierowy księżyc przypominał, że jest o co
[Outro]
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
Sznur latarni prowadzi, bo one nie gasnÄ…
Kopertowy dach chcÄ™ z widokiem na miasto
Całe życie walczyć musiałem jak Fidel Castro