Nautilus (POL)
Pod koniec dnia
[Zwrotka 1: Lukasyno]
Gasną światła, nikogo obok, w głowie myśli na slow-mo film
Latarnia miga jak Strobo, z oddali sygnały glin (łu-łu!)
Echo alarmu, zamykam okno, na szybach flary, pod blokiem krzyk (krzyk, krzyk!)
Opuść żaluzje, gdy miewasz koszmary, pokój wypełnia gęsty dym
Nie widzę ich łez, nie słyszę ich łez, nie czuję ich łez (wcale nie!)
Ktoś wali do drzwi, gdzie schowałem nóż? W żyłach zimna krew (precz, wszyscy precz!)
Czy to byłeś ty, czy sumienia głos dobijał do wrót? (nie dotrze nikt!)
Odnalazłem brud kiedy zwolnił nurt, to i tak przez życie suchą nogą nie zdołałem przejść
[Zwrotka 2: Peres & Peres & Lukasyno]
Żebyś wiedział, że masz upaść to byś usiadł, los jak Temida, vide cul fide nie ufam
Ulica dwa oblicza, uczy ważyć słowa, dużo dała, lecz zabrała drugie tyle zdrowia
Nie okazuj serca, bo tylko je rozszarpią: zazdrość, zazdrość, zazdrość!
Zaślepia jak klapki, tak wielu pragnie być niewolnikiem złotej klatki
Chwilę przed zaśnięciem myśli ważą ponad tonę, powraca w snach każdy moment jak zły omen
Oddalasz strach, on tym bardziej nie chce odejść, twój największy wróg siedzi w twojej głowie
Poznałeś odpowiedź, to powiedz czy było warto, często tak łatwo wejść w bagno za banknot
I chociaż płynąłby najgorszym ściekiem, ty go nie osądzaj, Bóg zrobi to lepiej
[Refren: Lukasyno]
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi, kołysanka ta
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi... Kołysanka ta...
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi... Kołysanka ta...
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi... Kołysanka ta...
Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi... Kołysanka ta...