[Intro: Ambro Fiszoski]
Wyjechaliśmy za miasto
Kiedy nie możemy zasnąć
Potrzebuję kilometrów mordo
Bo każdemu tu za ciasno
Swoje muszę mieć na własność
Wolni tylko wtedy kiedy wyprzedzimy światło
Ferrari boyz
[Zwrotka 1: Esku]
Wszędzie te znaki, tylko nie ma czasu na stop
A to życie leci jak airspeed z miejsca
Nagle wyrywa szok, co
Rari, ledwo widać mordy zza spalin
Ciągle pościg za tym co w garści ma być
Wrzucam, większy na barki nacisk
Czekam aż przyśnie, sobie ten pomysł
Na to jak zrobić miliony
Chcę tylko górę mieć floty
Na coraz większe obroty
Nadzieja spadła mi raz już
I się odbiła jak kauczuk
Teraz ją trzymam w kagańcu, sukę
Muszę to mieć w małym palcu
[Refren: Ambro Fiszoski, Miszel]
Muszę ich nakarmić, tak odpowiedzialni za rodzinę
Nic tak nie wymaga pielęgnacji
Muszę o nich walczyć (nie wrócę na tarczy)
Prędzej wrócę martwy, niż pozwolę hańbić
Nienawidzę jak klęczą, modlą, proszą
Żeby nie zwiędło, to co rosło
Z czasem jak tętno
W ryzach trzyma mnie tylko prędkość
Serce bije w rytm enzo
Przelot ciągle pod kreską
Lęcę w dół jak Francesco
Wznoszę skrzydła po zwycięstwo
[Zwrotka 2: Ambro Fiszoski]
Gdyby nie te numery to chuja bym miał z tego życia
Zera na koncie, czuję się sam jak jedynak
Kapitan nie daje dyla, niczym kotwica
Teraz już wszystko przetrzymam
Kto by przewidział
Co zarobimy, nas czyha
(?) sportiva
Pierwszy jestem by to odkrywać jak enzo
Do śmierci lata Francesco
Bo wszystko się zaczyna ze mną
I to by było najwiekszą zbrodnią
Sie odwrócić jak żeton
By się załamać besso mordo
Nie ma biegu wstecznego
Muszę ruszać bo to konieczność
Włączam światła, robię to w ciemno
[Refren: Ambro Fiszoski, Miszel]
Muszę ich nakarmić, tak odpowiedzialni za rodzinę
Nic tak nie wymaga pielęgnacji
Muszę o nich walczyć (nie wrócę na tarczy)
Prędzej wrócę martwy, niż pozwolę hańbić
Nienawidzę jak klęczą, modlą, proszą
Żeby nie zwiędło, to co rosło
Z czasem jak tętno
W ryzach trzyma mnie tylko prędkość
Serce bije w rytm enzo
Przelot ciągle pod kreską
Lęcę w dół jak Francesco
Wznoszę skrzydła po zwycięstwo
[Zwrotka 3: Mazeratti]
Wyprzedzam tętno, chcesz to policz rundy
Silnik kasuje konie, robię trupa z nowej fury
Na kalce chcesz to przyłóż, jebnij obrys mojej muzy
I tak banany z ksera wiem to kurwa, będą dumni
Jebać jebanych durni, kastety chcą mieć w łapach
Wiele tu atrap, tylko jedna jest w mieście Italia
Czerwony lakier błyszczy, krew na mordzie była akcja
Za chuja nie zrozumiesz, nie pomogą starych auta
Spędzamy Ci sen z powiek, wprowadzamy lek w wasz banał
Nie wyprostuje tego, wiem to, już nie moja sprawa
[Zwrotka 4: Dusza]
Chciałem pływać z delfinami
Dziś wiem to nie dla mnie opcja
Znowu jestem z nią sam i
Jakis netflix, chill i korba
Szkocka whisky, jakaś foczka
Ściemniam grubo, ściemniam coś tam
Jeśli myśli że ją kocham
No to kurwa też jest dobra
W głowie to jedynie swoją mam pracę
Czy to na co dzień, czy pogoń za hajsem
One są dla mnie odskocznią na parę
Minut kiedy chce czuć wolność wariacie
Szybkie tempo, lecisz dalej
Godzę się z tym że już nie ma powrotu
Wspominali o tym nieco dawniej
Ale teraz dopiero tu mogę to poczuć
[Outro]
Muszę ich nakarmić, tak odpowiedzialni za rodzinę
Nic tak nie wymaga pielęgnacji
Muszę o nich walczyć
Prędzej wrócę martwy, niż pozwolę hańbić