[Intro]
Grrrrrrra
[Refren]
Daleko od ludzi, świat jest duży
Tęsknię za moim życiem, do którego nie chcę wrócić
Nie pytaj mnie, czy boli, porzuciłem stare buty
I noce te, po których już się miałem nie obudzić
Chciałbym kupić miłość ludzi, których hajs nie może kupić
Demony w mojej głowie ciągle wywołują duchy
Nie zasłużyłem na to, żeby wdychać te perfumy
Zostanę sam ze sobą, to nie przestanę się dusić
Zwiedziłem wiele miejsc, do których wolę nie wrócić
Poznałem wiele osób, których wolałbym nie lubić
I nie lubię wielu ludzi z czasów, kiedy byłem głupi
Odbiło się to brakiem zaufania wobеc duszy
Wyprałem swe sumieniе, ale nie mogę wysuszyć
Ubieram stare czasy, to mam coraz mniejsze bluzy
Mam emocje całe sprane, dlatego noszę kaptury
Tak przejebanie grube w kontrze do temperatury
[Zwrotka]
I rozdałem swoje karty z talii znaczonej trupem
I postawiłem życie w zamian, żeby było super
Gdzieś pomiędzy Twoim sercem, moim blantem i rozumem
Nie rozumiałem siebie, nie wiem, czy kiedyś zrozumiem
Gdy życie lubi minąć zamiast zaczepić się w tłumie
Sam sobie nie pozwalam na to, żeby sobie ulec
Bo obiecałem kiedyś - nigdy więcej drogi z tłumem
Nikogo nie chcę zawieść, to przynajmniej nie zawiodę Twoim uchem
Daleko od domu, pada deszcz
Krople z mojej twarzy mieszam z gorzkim smakiem łez
W głowie ciągle szukam twarzy, albo rolce moich zdjęć
Pamiętam obrazy, kiedy nie zacząłem biec
Czuję się już bardziej stary, a nie jestem '96
Ona jeden powód mniej, mam pogodę typu deszcz
Lubię krople, powód bez, rok po roku zdaję test
Krok po kroku robię jak wół, żeby mieć za co zjeść
Inna droga - nie mam jej, zapierdalam na swój kęs
Nie jak tchórz na czyjąś dupę, moja flaga wieje dumnie
Słabych życie wieje chujem
Żyję swoim życiem, to ktoś we mnie je rapuje
Wyjebane w kierowników, bo nikt mnie nie poratuje
Zapakuję brudy w dumę
Chuj wkładam w trumnę wrogów, Miszel killer kurew (pew)
Doceniam czas, którego mi brakuje wtedy, kiedy pod dyktando robisz tło
Ludziom w tłumie, ale chyba takie życie Ci smakuje
Na zdrowie (grrrra)
[Refren]
Daleko od ludzi, świat jest duży
Tęsknię za moim życiem, do którego nie chcę wrócić
Nie pytaj mnie, czy boli, porzuciłem stare buty
I noce te, po których już się miałem nie obudzić
Chciałbym kupić miłość ludzi, których hajs nie może kupić
Demony w mojej głowie ciągle wywołują duchy
Nie zasłużyłem na to, żeby wdychać te perfumy
Zostanę sam ze sobą, może przestanę się dusić
Zwiedziłem wiele miejsc, do których wolę nie wrócić
Poznałem wiele osób, których wolałbym nie lubić
I nie lubię wielu ludzi z czasów, kiedy byłem głupi
Odbiło się to brakiem zaufania wobec duszy
Wyprałem swe sumienie, ale nie mogę wysuszyć
Ubieram stare czasy, to mam coraz mniejsze bluzy
Mam emocje całe sprane, dlatego noszę kaptury
Tak przejebanie grube w kontrze do temperatury
[Outro]
Pierwszy dzień zimy, śnieg prószy nam codziennie, od zawsze zepsuty
(Zawsze zepsuty, zawsze zepsuty, zawsze zepsuty, zawsze zepsuty, zawsze zepsuty, zawsze zepsuty, zawsze zepsuty)