Szesnasty
Ballada Pod Monopolowym
[Zwrotka 1]
Chłopaki dawali se propsy, nocami stawali pod nocnym
Okupowali tam chodnik byleby tylko zaczepiać przechodnich, wiesz
W grupie był każdy mocny, od mamy ciągnęli te forsy
A w pojedynkę piętno zbrodni znali na sobie z autopsji
Chłopaki - trzydzieści lat na karku, ciągle jebali ten system
Z aspiracjami na prezesa banku, dentystę
Z możliwościami na nic, ciągle, prawilnie walili ten hajs
Jak ich prawilnie nauczali chłopaki na klipach w nowych czapkach
Chłopaki już nawet te cztery litery to zamienili na dwie
Od czasu kiedy zaczęli się lenić by krzyczeć HWDP
Tej nocy zaczął Waldemar mącić, szef wszystkich szefów, był
Prywatnie dobry, przykładny ojciec, za słoną zupę dawał w ryj
Waldemar coś zaczął krzyczeć o psach, że wszystkich ich nienawidzi
Że jakby spotkał to naplułby w twarz i nie przestawał szydzić
Że powybijałby szyby, że nie wyjdą stąd żywi
Że tak tu na ośce żyją, więc lamusom jest słabo nagle

[Break]
Niebieską Kią robią łi łi
O dzień dobry panie władzo!
A nie, nie wszystko w porządku
Przepraszam, nie będziemy już przeszkadzać
Idziemy, dziękuję, do widzenia

[Zwrotka 2]
Chłopaki z pierwszej zwrotki se poszli, pod nocny przyszła inna ekipa
Młodzi, zdolni, wyzwolenie studenci dzienni i politechnika
Grzywki, swetry nie wnikaj, szpilki, getry smak życia
A z pod nocnego pójdą gdzieś na kluby, zaliczać
Zaczęli sobie śpiewać mieli gitarę boże wszystko było super
I chcieli wcisnąć hashtagów parę na Instagrami przez swój komputer
A w sklepie nie było wi-fi i trochę zaczęli się ciskać
"Ej, Przemek Ty weź się uspokój, bo zniszczy Ci się grzywka"
Dziewczyny, chłopaki w leginsach, koniecznie z wielkich ośrodków
"I młody się tak nie ciskaj, Ty jebany Słoikowcu"
Zrobimy to tak po prostu szkło, lateks będzie YOLO
Chłopaki tam na nieświadomce piszą se nekrolog
Bo stał tam taki kolo, co cisnęli z niego bekę
Że ma wielką monobrew aż przysłania mu powiekę
On sam, ich sześciu, przy dupach szukają poklasku
Kolo się wkurzył, stuknął jednego, a pięciu padło od plasków