[Zwrotka 1: Ten Typ Mes]
Chłop jak bezradny to krzyczy
A baba bezradna to ryczy
Przez te łezki ty dobrze jej życzysz
A typ jak nakrzyczy jest niczym
Ciągle z babą? Mam koszmary
Za dużo z ziomkami? Koszary
Co mnie luzuje to bary
A ona se idzie do Zary
Na filmie śpi
Jej masło jest ghee
Ja się wożę jak Szmidt
Me masło nie może być fit
Me masło, me masło, me masło, me masło jest awesome
Ta co zrozumie mje wspak: na pewno nie zołza
Me masło jest ołsam (asym..!)
Mi się zdaje “mebel elegancki!”
Jej wydaje, że auta fajne z francji
Wyprowadzamy się z błędów nawzajem
I se idziemy na dancing
Ale kiedy lacha mądrzy, do puenty nie dąży, a jątrzy
To wyjąwszy ziarno logiki, mózg bywa miąższem w Shawshank
Mój mózg bywa miąższem w Shawshank
Mój mózg bywa miąższem w Shawshank
Shawshank, uwolnij ją
[Refren: Ten Typ Mes]
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe
Choć dużo na nie nie wydałem
To wielu sporów nie wygrałem
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe
Choć dużo na nie nie wydałem
To wielu sporów nie wygrałem
[Zwrotka 2: Ten Typ Mes]
Ty, koleżko, kaleczysz język
A choćby nawet se go przekłuj
Różnice da się przezwyciężyć
Różnice klas, barierę wieku
Ale co z babą mam począć
One już nawet nie mamroczą
Mesędżery, DMy na Insta, WhatsAppy
Tam intrygi toczą
Ja mówię coś
Lecz ona dłubie post
Na grupie, jeśli się z tego wykupię
To nie starczy mi głupi bukiet – wrzos
Bo ktoś przekazał tej lasce
Że inna robi jej jazdę
Tamta, co chodzi w opasce
Wychodzi na to, że i w masce
Powiem ci jedno, lacho
Pamiętaj uprzednio, lacho
Lacha lasze jest wredną, lacho
Wiarygodność nie diament a drewno, mahoń
Ja kocham lachy, ale wolę kłócić się z typem, jakoś
Co też jak ja ma koń
Intrygi lacho zakończ
[Refren: Ten Typ Mes]
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe, łoł
Lachy są niebywałe
Niebywałe, niebywałe
Choć dużo na nie nie wydałem
To wielu sporów nie wygrałem
[Zwrotka 2: Paulina Przybysz]
Dlatego, że mamy inaczej
Ty ciągle od lat na mnie patrzysz
Za typem nie tęsknisz
To świeżości więzi
Bezczelność mi dzisiaj wybaczysz
Jedna rzecz nieustannie mnie mierzi
Granice cienkie od dłoni do pięści
Podwójnie złożone z uwarunkowań
Zdania, że wiem, że nas kochasz, ale
Zagalopowań w chuj
Ja wiem, że wy wszyscy musicie rymować
Bo bitches and pussies to niby jest norma
Normalna dziewczyna od fochów jest wolna
Od słów czasem blisko do dziwnych zachowań, stój
I'm really happy for you, I'm let you finish
Nie, nigdy nie stała się krzywda
To mowa jest trochę jak brzytwa
Gładko gdzieś robi swoją robotę
Lecz ciągle ze zdrowiem igra
Ostatnie reklamy Gillette
Ratujmy ten XXI wiek
Bo przyszłość jest w SCI-FI
Nie zmieni nic w majtkach
Oculus nie zbawi, jesteście ślepawi
W hip-hopie wciąż wolna amerykanka
Równość równością raper z godnością
Od dziwek wyzywa z miłością
[Outro: Paulina Przybysz]
Nie lubię krzyczeć, ale wciąż
Wciąż na ulice wylewa nas morze wkurwu
Bo statek seksista
Rymujący o pizdach nie schodzi z kursu
Nie lubię krzyczeć, ale wciąż
Wciąż na ulice wylewa nas morze wkurwu
Bo statek seksista
Rymujący o pizdach nie schodzi z kursu
Nie lubię krzyczeć, ale wciąż
Wciąż na ulice wylewa nas morze wkurwu
Bo statek seksista
Rymujący o pizdach nie schodzi z kursu
Nie lubię krzyczeć, ale wciąż
Wciąż na ulice wylewa nas morze wkurwu
Bo statek seksista
Rymujący o pizdach nie schodzi z kursu