Bisz
Deszcz
[Zwrotka 1: Poetik]

Dziś niebo jest ciemne jak nigdy, wyrzuca z siebie swoje łzy
Łzy deszczu bębnią o szyby, dzisiaj każda z ulic tonie w nich
Ja idę gdzieś i płaczę, mogę płakać, bo nie widać moich łez
Ja już mam mało sił, zbyt mało, żeby dzisiaj gonić sens
Wytłuc swoją melodię na pięcioliniach nagich drzew
Ciemna noc żyje z całych sił i nie czeka na ten blady dzień
A ja? Idę przed siebie słuchając nocnych dźwięków miasta
I pod stopami mam asfalt, a na nim cała deszczu warstwa
Noc płaczę bo dzień już biegnie, a ona chce jeszcze zostać
Ponad blokami są tylko chmury, a każda niesie te rozpacz
To miasto żyję chwilą, jego ulice jak zawsze nieme
A wszystkie miejskie lampy świecą tak jak zawsze dla siebie
Te bloki chcą wytłuc wszystkie swoje brudy w ciemne kałuże
Chce, żeby ta noc mogła zostać dzisiaj w mieście na dłużej
Dzień wbija się między bloki, moc musi zasnąć w klatkach tam
Ten deszcz już przestał padać, a całe miasto w barwach dnia

[Zwrotka 2: Bisz]

Chmury zrzucają swoje brzemię, ulice nieme są
Znów widzę Ciebie, to wspomnienie wraca nie wiem skąd
Niebo całuję ziemie, wbijam w ziemie wzrok
I nie wiem co mnie zmusza, ale wsłucham głosu, który niesie noc
Rytm moich kroków, takt kropel, akord
Mam w sobie mało sił, mogę iść płacząc dziś
To miasto przejmie moje łzy jak swoje
Jutro się ich wyprze, kiedy wyschnie, dni nie wierzą w noce
Za ścianą deszczu z miastem poufałość
Zdychają światłem przygasłe latarnie, wiatr mówi dobranoc
Oddając ostatnie tchnienie szarpnął gałąź i jesień
Swoim konfetti przywitała samą siebie
I tylko miasto i deszcz i blask ulic
Chmury przestały gnać, gdy wiatr umilkł
Grał swe tiudy deszcz dla tych miejsc pustą nocą głuchych
Ktoś za nim włóczył się jak cień spisując nuty, taa