[Intro]
Wszystko się zmienia tak szybko
I chyba już nie pasuję tu tak jak kiedyś
Ale tak ostatni raz, na pożegnanie
[Zwrotka 1]
Robię sobie z nimi selfie - flesz!
Po błysku totalna zgoda co do komendy - leż!
Mam inklinację do abstrakcji i ekspresji też
Na białej ścianie zostawiam czerwone kleksy - splash!
Mają gorące głowy, head's hot
Na zimno usuwam z nich g, to łowy - headshot!
Nie przejmuj się, że ciągle znika na mnie hype, brat
Bo znika każdy, kogo oznacza mój snipechat
Palcem na cynglu kiwam - chodź, ty, chodź tu!
By poruszyć manekina, trzeba mocnych bodźców
Dlatego w moich rękach klasyk canon jak 44
Martwa natura spoczywa w ciepłej purpurze draperii
Mam dobry dystans do gry i soczewkę w moim sprzęcie
Z kilometra z łodygi makówkę zdejmę, robić zdjęcie?
Szkoda, nigdy nie zobaczą sobie w lustrze
Jak elegancko wszyscy wyglądają w mojej muszce
Patrzę na nich z przymrużonym okiem
Ołowiany deszcz wpada skosem z uchylonych okien
Nie uchybiam nikomu, wcale z góry nie patrzę
To oni patrzą z dołu, gdy zatrzymuję ich w kadrze
Pękają jak zapałki na festynach
Nie widząc nawet, czyja ręka kładzie ich na dywan
Błyskam jak fotograf z odległego okna
Gram z jasnego nieba rapapap do upadłego końca
[Refren]
Chociaż nie chcę, mam ten zmysł, widzę martwych emce
Wielu emce liczy zysk - liczę martwych emce
Chcę otworzyć głowy im na mój artyzm wreszcie
Nie chcą piękna, więc wypuszczam znowu z klatki bestię
Mam ten zmysł, widzę martwych emce
Wielu emce liczy zysk - liczę martwych emce
Chcę otworzyć głowy im na mój artyzm
Lecz nie chcą piękna
[Zwrotka 2]
Robi miękki klik pełen klatek magazynek
Wyostrzam słuch, biorę oddech, żeby złapać chwilę
Długopis ustawiam powoli na linii strzału
Jak wystrzelam film, to nowy nawinę, lecz nie od razu
Muzyka rykoszetów echem gra, a balistyka
Wyjaśnia kompozycję ciała na płótnie chodnika
Widzisz ten ornament znowu - białą linią obrys
Co tak zesztywniałeś, ziomuś? Halo...? Rigor mortis
Wszystko ze smakiem, nie na szybko, nie jak paparazzi
Nie chodzi tu o tępe fakty, lecz o czar wariacji
Przeszedłem z przyjemnością dla estetów edukację
Cenię mocno jakość piruetu moment przed upadkiem
Głowa pęka jak dojrzała figa
Po ścianach spływa intelektualna mamałyga
Otwieram ogień, wielu z was ma na językach
Komu i czemu to robię? Tajemnica celownika
Bang!
[Refren]
Chociaż nie chcę, mam ten zmysł, widzę martwych emce
Wielu emce liczy zysk - liczę martwych emce
Chcę otworzyć głowy im na mój artyzm wreszcie
Nie chcą piękna, więc wypuszczam znowu z klatki bestię