Bisz
Psychomachia
[Refren: Karol Tomas – Kay]
Czuję się, jakbym miał
Postawić na mej głowie świat
Sobą być pierwszy raz
Choć mówią mi, że to nie ja
Tak chciałbym cofnąć czas
Zacząć wszystko jeszcze raz
Lecz muszę pić do dna
Nawarzoną piwa kadź

[Jarosław Jaruszewski – Bisz]
Czym jesteś w oczach świata? Niewiele warta wzmianka
Gdy skacząc po kanałach, ktoś natrafia na kadr z miasta
Na którym twoja mama stoi sama cała w spazmach
W monosylabach twój solowy zamach wyjaśnia
I po co ci było to, koleś? Co dziennikarzom opowiesz?
Łatwo do krawędzi podejść, lecz mają coś z tego jedynie gapiowie
Na chwilę straciłeś kontrolę? Nie, nikt tutaj nie ma kontroli
Są tylko ruchu zasady i wszyscy udają i z tym się trzeba pogodzić

[Refren: Karol Tomas – Kay]
Czuję się, jakbym miał
Postawić na mej głowie świat
Sobą być pierwszy raz
Choć mówią mi, że to nie ja
Tak chciałbym cofnąć czas
Zacząć wszystko jeszcze raz
Lecz muszę pić do dna
Nawarzoną piwa kadź
[Jarosław Jaruszewski – Bisz]
Cała ta twoja praca? Bezowocna marna fikcja
Głodowa płaca, a się spalasz, jakbyś targał krzyż tam
Po co tam w ogóle wracasz co dzień, co byś chciał tam wygrać?
Mała podwyżka, twój szklany sufit – owadzia ambicja
I co się w tobie tak tłucze, skoro potrafisz się tylko przyglądać?
Nie ma gdzie uciec, jeżeli nie umiesz się z trumien sumień wydostać
Wszystkie podróże dały naukę ci jedną – ta sama historia
W przeróżnych formach, a życie? Jedynie cudze dobrze wygląda

[Karol Tomas – Kay]
Czuję się, jakbym miał
Postawić na mej głowie świat
Inaczej żyć, lecz jak?
Życie tylko jedno znam
Tak chciałbym cofnąć czas
Zacząć wszystko jeszcze raz
Nie być pionkiem, lecz grać
Nim usłyszę szach i mat

[Jarosław Jaruszewski – Bisz]
Pokaż to twoje życie, ciągle grasz tu kogoś, typie
Choć masz już niby wszystko, nie ma nic pod logotypem
Meble, buty, fury, za ostatnim mody krzykiem
Biegniesz, póki muki nie wypłaci na odchodnym życie
Twoja świetlana przyszłość to dwa rzędy jarzeniówek
Traci charakter pismo wytarte od sygnaturek
Czujesz, że coś nie wyszło, życie to gra, wygrać której
Nie da się, widocznie prysło, zostajesz czy wyskakujesz?
[Saksofon – Tomasz Głazik]