Kto nauczy nas myśli, któreśmy powinni
Wywoływać gdy nagle zbudzimy się rankiem?
Bo myślimy o sprawach znanych tylko nam
Cesarstwach rymu, indiach topologii
Będziemy słuchać piana dalekich kogutów
Odróżniać na chropawej, szarej ścianie rzadką paproć
A gdy zwiążą nam królewskie dłonie
Będziemy urągać chamstwu i śmiać się
Więc promienie, nie płomienie
Ludzki los oparty na literówce
Zachodziłem w głowę wracając do domu
Czy wziąć sobie do serca ten znak
I już nie zgłębiać mej otchłani
Wtem zaświtało mi, że to jest sedno i temat w kontrapunkcie
Nie fakt, lecz faktura
Nie sen, lecz odwrócony zbieg okoliczności
Nie wątły nonsens, ale tkanka sensu